niedziela, 5 listopada 2017

Rozdział XV "Farby"

Wyruszyliśmy dość szybko. Dziewczyny próbowały nas czymś poczęstować, ale mnie spieszno było wrócić do chatki, a im wcześniej wyruszymy tym wcześniej wrócę. Obie kręciły na mnie głowami. Nic sobie z tego nie robiłam. Kogo by nie kusiło poznać swoje rodzeństwo? Jeśli mam dużą rodzinę to chce wszystkich poznać jak najszybciej. W mojej głowie tworzyła się silna więź do rodzeństwa. Nie znałam ich, nie wiedziałam ile ich jest, ale wiedziałam jedno: mamy jedną twórczynię, więc będziemy doskonale się rozumieć.
Przejście przez całe osiedle myszek sporo nam zajęło. Nie przypuszczałam, że twórcy za pomocą naszych łapek stworzyli tyle chatek. Patrząc na niektóre chatki byłam zaskoczona kreatywnością. Chatki na drzewie, chatki na wodzie, chatki w chmurach, na latających wyspach i na wyspach. Różnorodność wręcz piła w oczy. Wiadomo, że powtarzały się wyglądem niekiedy, ale też bywały zupełnie oryginalne. Aż zazdrościłam takich chatek. Moja twórczyni jakoś nie była oryginalna i te chatki wyglądały na takie nijakie, robione na odczepne. Mogłam zachwycić się pięknem, kreatywnością oraz pomysłowością w tworzeniu. Na moment zapomniałam o rodzeństwie podziwiając po prostu mijane budowle. Dziewczyny rozmawiały między sobą, a Kalik przyglądał się mojej osobie.
- Co? – spytałam gdy jego wzrok zaczął mnie drażnić.
- Obserwuję – odpowiedział.
- To zauważyłam – prychnęłam.
- Lena, prosiłabym o więcej kultury – zwróciła mi uwagę Shes.
- Co?
- K u l t u r a – przeliterowała Sweetie – O ile wiesz co to jest.
- A nie wiem – stwierdziłam już wściekła – Może mi wytłumaczysz?
- Lena – powiedział cicho z wyrzutem Kalik.
- No co? – byłam już naprawdę rozdrażniona. Piękno chatek, chęć podróży prysnęła jak bańka mydlana. W głowie chodziło mi jedynie możliwe rodzeństwo.
- Dziewczyno co z tobą jest nie tak? – spytała równie rozdrażniona Sweetie.
- Wszystko! – krzyknęłam w odpowiedzi. Kalik położył mi łapkę na głowie.
- Uspokój się – powiedział kojącym głosem. Jego głos o dziwo mnie nie wkurzał. Chciałam krzyczeć, wyżyć się, jednak ciało odmawiało. Wszyscy stanęliśmy w miejscu – Na wszystko przyjdzie pora, Lena – uspokajał mnie – Wszystko ma swój czas. Delektuj się chwilą. Niektóre chwile do nas nie wracają, więc marnotractwem było by ich ignorowanie.
Milczałam. Znowu przesadziłam. Chyba naprawdę było coś ze mną nie tak. Kalik pokazał dziewczynom by ruszyły dalej, a ja bez słowa za nimi podążałam. Ciężko się było cieszyć chwilą gdy w głowie panował mętlik. Myśli krążyły wokół jednego tematu i nijak szło skupienie się na czymś innym. Chciałam wyjść poza ramy Transformice, które znałam do tej pory. Poznać świat lepiej, by móc się mu przeciwstawić. Jednak informacja o możliwym rodzeństwie wszystko zepchnęła na drugi plan. Możliwość posiadania kogoś bliskiego zasłaniała prawdziwy cel. Nawet mi do głowy nie przyszło, że miałam takie marzenie, by mieć przy sobie kogoś kto wie co dokładnie czuję. Miałam ochotę pobiec do chatki by się przywitać, porozmawiać, pośmiać się. Tymczasem szłam ze spuszczoną głową za moją nową nauczycielką. Jestem beznadziejną uczennicą. Łatwo mnie rozkojarzyć.
- Lena – szepnął do mnie Kalik.
Spojrzałam się na niego. Wyglądał na zmartwionego. Ciągle go czymś martwiłam, od kiedy go poznałam sprawiałam mu same problemy. Jako nieśmiertelna byłam uciążliwą myszką.
- Przepraszam – odszepnęłam – Chyba nie nadaję się jeszcze do kontaktów z innymi myszkami.
- Starasz się – pocieszał mnie – Wiesz kiedy przesadzisz, szybko się uczysz.
- Ale..
- Musisz czasami pomyśleć przed tym nim coś powiesz – przerwał mi.
- Próbuję – powiedziałam, choć czułam, że nie jestem do końca szczera. Nigdy nie zastanawiałam się przed wypowiedzeniem jakiegoś słowa. Mówiłam to co chciałam powiedzieć i co aktualnie chodziło mi po głowie. Nie myślałam o konsekwencjach słów, które padają z mojego pyszczka.
- Nie spróbowałaś.
- Za dużo ode mnie wymagasz – poskarżyłam się.
- Zdolna z ciebie osoba tylko za dużo chcesz poznać naraz – stwierdził ignorując moją skargę – Próbując poznać wszystko naraz nie poznaje się nic – poczęstował mnie kolejną ze swoich mądrości.
Westchnęłam. Kalik jak zwykle miał rację. Za bardzo się spieszyłam. Dziewczyny przysłuchiwały się idąc przed nami. Widziałam po ich pyszczkach co o mnie uważają. Nie miałam im tego za złe. Ja bym pewnie miała podobne myśli o sobie. W sumie jakby mam.
Dogoniłam Shes.
- Możesz mi więcej powiedzieć o malowaniu? – spytałam.
- Teraz to cię zainteresowało, co? – naskoczyła na mnie Sweetie.
- Cały czas mnie to interesuje – prychnęłam. Moja skrucha też uleciała.
- Dziewczyny – przypomniał o sobie Kalik.
- Ja nie wiem jak ty tak możesz jej odpuszczać – powiedziała gniewnie. – Przecież ona nic tylko myśli o sobie. Kogo ty do nas ściągnąłeś?
- Ej – zaczęłam, ale Kalik spojrzał na mnie groźnie, więc nie dokończyłam tego co chciałam powiedzieć.
- Shes – zwrócił się do mojej nauczycielki – dasz sobie radę z Leną?
Kiwnęła głową, przez cały czas obserwując swoją siostrę. Sweetie za to sapała wściekle. Kalik powstrzymywał nas wszystkie przed wybuchem.
- Lena – oderwała wzrok od przyjaciół – jestem twoją nauczycielką, tak?
- Taaak – potwierdziłam jednocześnie zastanawiając się co chce mi powiedzieć.
- W takim razie zostaniesz po lekcjach – oznajmiła zadowolona.
- Co?
Kalik wybuchnął śmiechem, Sweetie na początku patrzyła się z niedowierzeniem na siostrę, ale zawtórowała Kalikowi. Oboje się śmiali. Tylko ja byłam jakaś skołowana.
- Jak to po lekcjach? – spytałam.
- Normalnie – odparła – Byłaś niegrzeczna to zostajesz po lekcjach.
- Ale… - nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczyła mnie. Błagalnie spojrzałam na Kalika.
- Ona ma rację, Lena – powiedział z uśmiechem.
- Przecież ty też jesteś moim nauczycielem – stwierdziłam skołowana.
- Owszem, ale po moich lekcjach zostać nie musisz – zapewnił mnie – Mi wystarczy bambus .
- Uh – już nie wiedziałam co gorsze, zostanie po lekcjach czy grożenie bambusem – Jak wygląda zostanie po lekcjach? – skoro i tak chce mnie ukarać, najlepiej upewnić się jak kara będzie wyglądała.
-Mieliśmy skończyć zajęcia zaraz po wycieczce, ale zostaniesz dłużej – odpowiedziała – Przy okazji sprzątniesz pracownie.
- Dobrze – zgodziłam się. W sumie nie miałam wyboru.
Dotarliśmy na miejsce. Znaleźliśmy się przed zieloną chatką z dużymi drzwiami.
- Wybrałam bliższe miejsce – oznajmiła Shes – Jest bezpieczniejsze. Potem możemy pójść dalej po farby i pędzle. To nam na początek wystarczy.
- Ja tam się cieszę – stwierdziła Sweetie – Nie będę musiała znosić twojej uczennicy.
Shes pokręciła głową i pchnęła drzwi. Weszliśmy za nią. W chatce znajdował się jeden pokój. Naprzeciwko widniał duży ekran, a zaraz obok paleta z farbami, a obok pędzel.
- By zebrać farby trzeba się wspiąć – tłumaczyła – może ci się wydawać to nieosiągalne, ale to stan umysłu.
Kiwnęłam głową. Przed ekranem ustawiona była kanapa. Postanowiłam ją przesunąć pod farby. Z kanapy miałam bliżej. Z mojej mętnej pamięci kojarzyłam, że można się odbijać. Podskoczyłam, by sprawdzić swoją teorię. Za wysoko mnie nie odbiła.
- Jak sięgnąć? – spytałam nauczycielki.
- Pomogę ci – powiedziała. Stanęła przy mnie na kanapie i wyciągnęła łapkę. Po chwili miała w łapce trochę czerwonej farby.
- Chyba nieuważnie patrzyłam – stwierdziłam.
- To kwestia umysłu – przypomniała.
Skupiłam się. Wyciągnęłam przed sobą prezent, który wzięłam z chatki. Pomyślałam o tym by farba znalazła się w pudełku. Umysł niewiele mi pomagał, ale zdążyłam zauważyć, że udaje mi się sięgać. Zabrałam tyle farby ile dałam radę zmieścić. O dziwo na tej palecie barw ta farba się nie kończyła.
- Brawo – pochwaliła mnie Shes- Możemy wracać. Schowaj farby.
- To było dosyć łatwe – odparłam zawiedziona.
- Bo jesteś zdolna – odpowiedziała nauczycielka – Sweetie to dłużej zajęło.
Zerknęłam na Sweetie. Patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem. Nie odezwała się przez cały ten czas.
- Aha - powiedziałam.
- Mówiłem – odezwał się zadowolony z siebie Kalik.
Mogłam się spodziewać, że nie odpuści sobie takiej okazji.
- Masz rację, mówiłeś – potwierdziłam- To teraz wracamy bym mogła zostać po lekcjach?
- Tak – zgodziła się Shes.
- A może sprzątnie w moim pokoju… - zaproponowała Sweetie złośliwie.
- Nie przeginaj – odpowiedziała siostra.
- Nie jesteś moją nauczycielką – rzekłam.
Sweetie spojrzała wściekle na mnie, ale nic nie odpowiedziała. Czułam, że odegra się za te słowa. Nie bałam się jej, ale miałam jakieś dziwne przeczucie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz