niedziela, 10 listopada 2019

International Deathmatch Tournament - 1 vs 1

Na forum ogłoszono turniej deathmatch! Jeśli ktoś lubi ten moduł to turniej jest idealny
dla niego!

Na czym polega?
Bitwa 1 vs 1. Specjalny skrypt będzie liczy punkty oraz chronił tych, którzy akurat odeszli od komputera.
Przeciwnicy maja być wybierani poprzez losowanie na stronie challenge.com

Kiedy się odbywa?
W weekendy od 16.11.2019 do 15.12.2019. Dokładn
e daty poznamy już po losowaniu. Kto kiedy się bije. Szczegóły znajdziecie na forum.

Jak się zgłosić?
Zostaw komentarz o treści "i'm in" w wątku o turnieju.

Nagrody!
1 miejsce
Karta upominkowa steam o wartości 10 $ (USD)
Jedno futro lub kolor wybrane przez gracza
Konkursowa kula armatnia

2 miejsce
Karta upominkowa steam o wartości 5 $ (USD)
Jedno futro lub kolor wybrane przez gracza

3 miejsce
Karta upominkowa steam o wartości 5$ (USD)

sobota, 5 października 2019

Collector 3.10.2019

Trzeba ożywić trochę blog, więc wpadam tutaj z nowym pomysłem. Jak wiecie (ci co wchodzą do gry) został dodany nowy collector. Ceny może nie są jakieś wygórowane, ale pewnie kilku z was się zastanawia czy zakupić owy przedmiot. Postanowiłam przedstawić wam moją zabawę z dressroom i czy warto inwestować. Sami ocenicie.

Futro jest wzorowane na ptaku - gil. Według mnie ma ono sporo szczegółów i szkoda by było zasłaniać te szczegóły. Szczególnie zakończenie ogona jest piękne. Nie potrzeba mu więcej ozdób. Włosy bym dodała jakieś krótkie, by było widać skrzydła. Trzymałam się kolorystyki gila i nie wychodziłam nigdzie poza, ale nie bójcie się eksperymentować!
Pierwsza lepsza męska fryzura i od razu mi przypasowało, ale do ptaków chyba bardziej pasują włosy potargane.

Nie byłam przekonana do tej fryzury, ale jak dodałam do tego futra stwierdziłam, że nie są takie złe. Idealnie potargane i połączyłam z googlami na oczy. Zaobrączkowany ptaszek XD

Wszystkie trzy rzeczy z collectora w jednym przebraniu. Niby do siebie nie pasowały, ale jak dodałam to i owo to wygląda w porządku.

A wy jaką kreacje byście dali nowemu futerku?

sobota, 24 sierpnia 2019

Rozdział XXVII "Chuck"

- Plemie? – spytałam. Już raz słyszałam to słowo. Kalik je użył. Powiedział, że któregoś dnia poznam odpowiedzi. Czyżby wywróżył spotkanie? Niekiedy mnie zaskakiwał swoją przewidywalnością.
- Plemie to … - zaczęła – Dość trudno to wytłumaczyć. Chyba to więź – zdecydowała.
- więź?
- O rany – odezwał się Zmrok – głupia jesteś czy co? Powtarzasz te słowa jak jakaś tępa.
- Zmrok! – Sijaka zwróciła uwagę z naciskiem – Ona po prostu jest zdezorientowana. Ja jej odpowiem na pytania.
- No jasne! – podniósł głos – Sijaka wszystkim pięknie wytłumaczy, bo każdemu można ufać.
- Nie jest to nic takiego co by mi zaszkodziło – oznajmiła zimno.
- No dobra – zgodził się - tłumacz sobie co chcesz. Ale przejedziesz się na tym jak ostatnio.
- Wiem, że się martwisz – rzekła łagodnie i przytuliła go. – Ale nic mi nie grozi. Jestem gotowa na ryzyko.
- Tylko po co? – nie odsunął jej, ale także nie odwzajemnił.
- Czuję, że Lena będzie inna – odpowiedziała.
- Przepraszam – przerwałam te scenę. Oczywiście wybrałam odpowiednią chwilę na odezwanie się. Taka mało cierpliwa myszka. Ryzykowałam ponownym atakiem ze strony czarnej myszy.
- Co znowu? – Zmrok odsunął się od Sijaki.
- Zmrok, nie denerwuj się niepotrzebnie – powiedziała Sijaka.
- Ale ona ma rację – wtrąciła dotychczas milcząca Marciaq – Ona ciągle odzywa się w dziwnych momentach.
- Co to za kłótnia? – odezwał się nowy głos.
Mysz miała brązowe futro, na głowie czarną czapkę kota, a uszy zdobiły sercowe kolczyki.
- Pani – Zmrok lekko się skłonił.
- Małe nieporozumienie – wyjaśniła Sijaka.
- O cześć – przywitała mnie nowo przybyła.
- Cześć… - w głosie nie miałam zwykłej pewności siebie. Coś biło od tej myszki. Podobnie jak Zmrok, ona miała dziwną aurę.
- To jest Lena – przedstawiła mnie moja wybawicielka.
- Wichira – odparła krótko – Wybieram się na sery. Brakło nam. Zmrok idziesz?
- Z tobą zawsze Pani! – powiedział pełen entuzjazmu. Zniknął mrok, który mi przedstawił wcześniej. Był normalną myszą jak większość. Jakoś wszyscy wydawali mi się tutaj pełniejsi niż ci, których spotkałam do tej pory. Wszystkim czegoś brakowało. A plemie „No chyba nie” dopełniało się.
Marciaq bez słowa podeszła do Zmroka. Po chwili pojawiła się kolejna mysz o podobnym futrze co Wichira. Jedynie co miała na sobie to szalik w zielone paski.
- Ja zostanę z Leną chwilę – oznajmiła Sijaka – potem was znajdę.
- Spoko – machnęła łapką i wszyscy odeszli. Zrobiło się cicho.
- Więź? – powtórzyłam pytanie.
- Więź to takie jakby przywiązanie. Spędzanie razem czasu – próbowała wyjaśnić – To takie uczucie bliskości. Odczucie bezpieczeństwa. Chęć chronienia.
- I tym jest plemie?
- Tym powinno być plemie – poprawiła.
- A nie jest? – zdziwiłam się.
- A czujesz coś do osób ze swojego plemienia? – zamiast odpowiedzieć zadała pytanie.
- Ja należę do jakiegoś plemienia?
- Prawdopodobnie tak, ale sama musisz to odkryć.
Znowu miałam coś odkrywać. Czemu nie mogli mi normalnie odpowiedzieć. Choć Sijaka przynajmniej dawała mi konkretne odpowiedzi, nie to co Kalik. A właśnie Kalik! Przez całe to zamieszanie zapomniałam.
- Ale jak mam to odkryć? – jednak wolałam nadal zadawać pytania. Jakoś nie mogłam się powstrzymać.
- Sprytna jesteś, na pewno na coś wpadniesz – mrugnęła do mnie – Te osoby, które zobaczyłaś zostały przypisane do jednego plemienia. Takie plemie stworzyli nam Twórcy, a my zbliżyliśmy się do siebie. Twórcy przelali w nas wiele swojej duszy. A wszyscy Twórcy, którzy nas stworzyli byli ze sobą jakoś powiązani. Dlatego od początku byliśmy ze sobą. Ale nie wszędzie więź stworzona przez twórcę jest kontynuowana tutaj – zakreśliła łuk nad sobą.
Odpowiedziała na kilka pytań, które zrodziły mi się w głowie. Czyżby odkryła o co chce spytać? To było bardziej przerażające niż inteligencja Kalika.
- Lubisz swojego Twórcę? – spytałam.
- Lubiłam – Sijaka pokręciła ze smutkiem głową – Kiedyś.. – spojrzała na jedną z chatek – Kiedyś Twórca poświęcał mi wiele czasu. Znałam jego emocje, myśli. Wiele się nauczyłam. Nie miałam za złe, że mną steruje. Cieszyłam się. Na ogół spędzałam czas podczas sterowania z moimi współplemieńcami. A ich kocham całym sercem – odwróciła się do mnie a w oczach zobaczyłam łzy – Potem przez pewne zdarzenie Twórcy nas opuścili. Prawie równocześnie. Mój Twórca jeszcze mną sterował, za co mu byłam wdzięczna, ale stopniowo i to się uspokoiło. – pokręciła głową by zbyć łzy.
- To przykra historia – skomentowałam tylko, bo co mogłam więcej dodać? Nie myślałam, że ktoś może pragnąć sterowania. Przecież wtedy nie mieliśmy jakby duszy – Nie przeszkadzało ci sterowanie?
- Nie – zaprzeczyła – Od początku byłam przebudzona. Dalej wszystko mi pokazał. Ja byłam świadoma podczas sterowania, więc szybciej się uczyłam. Dzięki temu wiem wiele – uśmiechnęła się.
- A czy znasz Kalika? – powróciłam z powrotem myślami do pierwotnego celu mojej wycieczki. W końcu trzeba się dowiedzieć czegoś o czasie. Pewnie Sijaka by mi wszystko wytłumaczyła, ale i tak chciałam go odszukać.
- Znam – potwierdziła – Był u nas niedawno. My go przemieszczamy w inne miejsce, by szybciej się dostał do ostatniego celu podróży.
- Co? – moje ulubione pytanie. Wyraża tyle, a jednak nic. Po prostu wyrywa się z pyszczka niekiedy bez mojej woli.
- Kalik podróżuje i odkrywa nowe tereny – wyjaśniła – Dzięki takim jak on mamy lepszy podgląd na świat. A świat tworzy się przez cały czas. Twórcy i Stwórcy nie przestają tworzyć. Tak naprawdę nie znamy całego Transformice.
- A gdzie go przenieśliście? – spytałam.
- Musiałbyś spytać Daleja. On go przenosił. Ja akurat zajmowałam się Okruchem.
- A gdzie Dalej? – zapytałam zniecierpliwiona. Najchętniej bym pobiegła bez żadnego planu, ale miałam znaleźć Kalika, a nie się zgubić i błądzić po nieznanym.
- Pewnie niedługo wróci – zapewniła Sijaka – Na razie zostawię cię z Firletką i pójdę do pozostałych.
- A tak właściwie to po co wam ser?
- No jak to po co? – odpowiedziała pytaniem.
- Przecież jedzenie pojawia się po jakimś czasie – stwierdziłam.
- Ser, który występuje w chatkach jest niezbyt smaczny. Nie wiem czy go próbowałaś. A ser w takich specjalnych miejscach jest znacznie smaczniejszy. A my lubimy ser – zaśmiała się – W końcu jesteśmy myszkami.
Na chwilę zniknęła i przyprowadziła ze sobą brązową myszkę. Jej włosy były koloru złotego ozdobione czerwoną kokardą na głowie. Na uszach wisiały czerwone kurczaki.
- Cześć – przywitała się nieśmiało złotowłosa – Jestem Firletka.
- Lena – przedstawiłam się – Miło mi cię poznać.
- To ja idę – oznajmiła Sijaka – Nie bój się, ona nic ci nie zrobi – zwróciła się do Firletki.
- Ufam ci – uśmiechnęła się do króliczej myszki.
Sijaka szybko zniknęła. Pozostałam sama z nieśmiałą myszą. Firletka lubiła ciszę. Siedziała tylko naprzeciw mnie nie racząc mnie słowem. Nudziłam się przeogromnie. Nie wiedziałam na jaki temat zagadać. Czy mogłam o cos zapytać? Czy moje słowa by ją zraniły? Myszka sprawiała wrażenie kruchej. Jakby wietrzyk mógł zrobić jej krzywdę.
- Firletka, kim jest twój gość? – usłyszałam pytanie. Głos różnił się od wszystkich głosów razem wziętych. Jakby to był jeden z pierwszych głosów. Miał w sobie tyle historii. Nawet nie potrafiłam tego opisać. A jego wygląd wprawił mnie w osłupienie.

poniedziałek, 22 lipca 2019

Rozdział XXVI "Nowe znaczenie domu"

Przed Zmrokiem pojawił się dziwny kształt. Miał on niebieskawą poświatę.
- Runa? – spytała Marciaq.
- Wiesz jak lubię runy – uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Bardziej wolisz canony – prychnęła.
- Chcesz? – zagroził ze śmiechem. Dziewczyna zrobiła urażoną minę, ale nie gniewała się na niego. Przekomarzali się między sobą. W czarnej myszce było coś niebezpiecznego. Nie wiem co dokładnie. Przecież był miły, ale coś w środku mnie krzyczało: Niebezpieczeństwo!
- Jak? – przerwałam te miłą chwilę. Zmrok ostrzegawczo spojrzał w moją stronę. Trzymałam Marciaq, by nie spaść chmury.
- Przepraszam, czy pytał się ciebie ktoś o głos? – zapytał z groźbą w głosie.
- A potrzebuje pozwolenia? – uniosłam brew.
Zmrok zbliżył się do mnie i popchnął na tyle mocno, że spadłam na ziemię. Na szczęście nie znajdowaliśmy się zbyt wysoko, więc krzywdy sobie nie zrobiłam.
- Ałć – skomentowałam.
- Pyskata jesteś jak na ofiarę – odparł z pogardą.
- Odpuść jej – Marciaq stanęła w mojej obronie – Co ty taki dziś nie w humorze?
- Ja? Nie w humorze? – uśmiechnął się paskudnie, a potem wzrok skierował na mnie.
Milczałam. Jego oczy wiele mówiły, łącznie z tym bym nie próbowała czegokolwiek.
Wyczarował kolejną runę, którą przyczepił do chmury.
- Wsiadaj, bo odjedzie bez ciebie – polecił.
Bez słowa wskoczyłam na chmurę. Chciałam się wydostać z tego miejsca. Chęć odnalezienia Kalika zeszła na drugi plan.
Zmrok leciał na runie obok chmury. Balansował na niej. Zastanawiałam się jak on się utrzymuje i dodatkowo pilnuje równego lotu chmury. Marciaq była całkowicie spokojna. Wylecieliśmy z dżungli i mogłam śmiało obserwować drzewa od góry. Na horyzoncie widziałam głównie zieleń w różnych odcieniach. Potem obrazy zaczęły migać. Stroma góra, wulkan, chatka na drzewie, las, jezioro, morze, wilk, smok. Wszystko to jakby w jednej chwili. Nim się obejrzałam nasz transport zbliżał się do lądowania. Na dole rozpościerał się obraz usiany chatkami. Osiedle, które spotkałam miało różny charakter. Tutaj chatki także różniły się między sobą, ale wszystkie były jakby połączone. Stanowiły całość w swojej różnorodności.
- Gdzie my jesteśmy? – spytałam, a po chwili leżałam na ziemi popchnięta przez Zmroka.
- Miałaś się nie odzywać – odparł w odpowiedzi. Pomógł Marciaq zejść z chmurki. Uśmiechnęła się do niego.
- Chyba przesadzasz – zwróciła uwagę.
- Wkurza mnie – rzekł na usprawiedliwienie.
Do tej pory milczałam, ale ten osobnik pobudził moją egoistyczną stronę. Co on sobie myśli? Myśli, że może tak mnie traktować? A może myśli, że przez cały czas będę potulnie milczeć? Bałam się go, ale nie pozwolę na takie traktowanie.
- To, że cię wkurzam nie znaczy, że możesz mnie tak traktować – powiedziałam z mocą. Podniosłam się z ziemi i dumnie stanęłam przed czarną myszką.
- Bo co? – zapytał szyderczo – Myszka coś chce mi zrobić? Czy po prostu piszczy?
A co ja mu mogłam zrobić? Moją bronią były tylko słowa. Nie potrafiłam nic tworzyć, co jak zobaczyłam nie dotyczyło samego Zmroka.
- Nie piszczę tylko mówię – sprostowałam – A ty za kogo niby się masz?
- Za chama – odparł ponownie mnie popychając. Prawie straciłam równowagę.
- Cham czy nie cham nie pozwolę by ktoś mnie tak obrażał – powrócił mój stary ton, pewność siebie i ta wiara we własne słowa – ani popychał – po tych słowach odsunęłam się na bezpieczną odległość.
- A co masz zamiar zrobić? – zastanowił się chwilę – O już wiem, będziesz płakać – zaśmiał się po wypowiedzeniu tego zdania.
Byłam wredna, egoistyczna, prędzej mówiłam niż myślałam, ale Zmrok mnie ze wszystkim przebił. On nawet nie próbował być inny. Kalik uczył życia w nowym świecie, a ta czarna mysz w nim żyła ze swoją osobowością. Ciekawe czy ja też tak będę potrafiła.
- Mam płakać? – zaśmiałam się – Nie będę marnować swoich łez na taką mysz jak ty – dodałam z pogardą.
W oczach mu błysnęło. Nie odezwał się, lecz widziałam, że go zdenerwowałam. Jednak nic nie robił. Patrzył się na mnie zimnym spojrzeniem. Wolałabym wściekłość, ostre słowa. Chłód mnie przerażał. Cofnęłam się bardziej.
- Zmrok, odpuść jej – odezwała się dotychczas milcząca Marciaq.
Wysunął łapki do przodu, coś wyszeptał i zaczął tworzyć się przed nim czarny kształt. Zamurowało mnie. Stałam w miejscu i czekałam na efekt jego czaru. Uśmiechnął się do mnie złowrogo. A potem poczułam ból. Uderzyłam o jedną ze ścian. Nie straciłam przytomności. Próbowałam się rozeznać w sytuacji. Obok mnie leżała czarna kula. A czarna mysz powolnym krokiem się zbliżała.
- Zmrok starczy – usłyszałam kobiecy głos.
Zatrzymał się jakby jej słowa miały wpływ na ruchy myszy. Kogoś się słuchał.
Nade mną przystanęła myszka z króliczymi uszami. Ostatnio spotkałam wiele takich myszy. Nawet to było zabawne. Z wysiłkiem się zaśmiałam.
- Spokojnie – wyszeptała do mnie – Niedługo ból ustąpi.
Miała łagodny głos. Otworzyłam szerzej oczy by móc się lepiej przyjrzeć. Jej futerko było tego samego koloru co moje. Włosy jasne, zaplecione w warkocze, które utrzymywała opaska z królikami. Wszystko kolorystycznie dobrane. Niedaleko leżała różowa parasolka.
- Zmrok przynieś wody – poleciła, a on bez słowa odszedł.
- Przepraszam cię za niego – westchnęła – on ma takie ciężki charakter, ale też i złote serce jeśli już kogoś pozna.
Czarna mysz wróciła po chwili wręczając mi szklankę wody. Królicza myszka pomogła mi napić się wody.
- Już mi lepiej – powiedziałam i usiadłam. Jeszcze czułam ukłucia bólu, ale faktycznie powoli przechodziło – Co się stało?
- Zmrok wyczarował canon – wskazała na czarną kulę – Ona nie jest wrogiem. Przeproś ją.
- Przepraszam za to uderzenie – powiedział machinalnie.
- Eh Zmrok.
- Co? Przeprosiłem, choć uważam, że zasłużyła. Przynajmniej się nie rzuca – stwierdził.
- Zero wniosków, co? – odparła łagodnie.
Wzruszył ramionami.
- A gdzie ja jestem? – to pytanie dręczyło mnie od początku.
- To Zmrok ci nie powiedział? – spojrzała się na niego, on jedynie powtórzył gest- Jesteś w naszym domu. W plemieniu No chyba nie. A ja jestem Sijaka.

niedziela, 23 czerwca 2019

Event ogrodniczy

Administratorzy na wakacje przywrócili event ogrodniczy. Ktoś go lubi? Ja uwielbiam. Sadzenie nasionek i takie proste dbanie o rośliny to coś co lubię. Nie to co w rzeczywistości, gdzie trzeba wszystko ręcznie robić.

Raz na jakiś czas pojawia się mapa naszego ogrodu. Każdy widzi swoje roślinki, nikt nie podejrzy co ty tam hodujesz. Chyba, że się pochwalisz to wtedy się dowie co tam masz.


Mamy 6 grządek. By zasadzić nasiono wystarczy kliknąć myszką na jedną z nich. A skąd nasiona? Na początku są takie nasiona ze znakiem zapytania. Można je znaleźć podczas gry na losowych mapach. By zdobyć nasiono trzeba chwycić je i zanieść ser do nory. 


Gdy wyhodujemy już jakieś rośliny i zbierzemy plony znowu klikając na grządkę to możemy te owoce/warzywa zamienić na konkretne nasiona.

A gdzie wymienić? Na mapie po lewej stronie są dwie myszki, które dobrze znamy :) U nich właśnie wymieniamy nasze plony na różne nagrody lub nasiona.



Jest nowa odznaka za nową cebulę i nowość, która została zniesiona w 2012 roku. Można zdobyć na evencie item! Wyhoduj zieloną cebulę i masz!

By nie było łatwo to czasami coś zaatakuje nasze rośliny - chwasty i mszyce.
Na szczęście na mapach można znaleźć przyrządy do pielęgnacji :D

Jak się event podoba ? 

czwartek, 2 maja 2019

Podwójne sery i doświadczenie (exp)

Od 1 maja (tak okolice 22:00) do 7 maja będziemy mieli możliwość zbierania podwójnych serów, dodatkowo podwoją się nasze punkty doświadczenia.
Co trzeba robić?
To co zwykle. Zanosimy ser do norki. I zamiast jednego sera mamy dwa.
Ale to nie wszystko! Nie tylko te sery, które zanosimy do nory liczą podwójne, te z ekwipunku też! Zatem warto wymienić wszystko co możliwe na serki. Pamiętajcie tylko o limicie 200 sera. Życzę dużych zbiorów!


piątek, 8 marca 2019

Sekretny Zajączek

Na czym polega Sekretny Zajączek?
Na wymienianiu się prezentami. Zgłaszamy się w wątku i potem zostanie wylosowana nam osoba, której będziemy robić prezent. Prace powinny być wykonywane własnoręcznie :)

Myśl przewodnia?
Najlepiej przedstawić mysz jako jakąś słodycz, by było zabawniej. Wiele osób probi by było mniej wielkanocne. A co nam się kojarzy z Wielkanocą prócz jajek, baranków itd? Słodycze! W końcu Zajączek w naszych ogrodach, czy tam gdzieś na podwórku, chowa po krzakach słodycze.

Jeszcze jest czas by się zgłosić. Zostało 8 dni! (czas do 16.03.2019)

Organizatorki akcji: Milqie, Lilly, Fitwick, Mesmera.

Wszelkie szczegóły znajdziecie na forum.

niedziela, 24 lutego 2019

Hejter płaczek oraz pytanie

Mam tu takie dwa sytuacyjne komiksy, które chyba sporo osób z was zna.

Dość często osoby, które najgłośniej krzyczą potem najgłośniej płaczą. Ja z takimi dość często się spotykam. Najpierw obrażają, a gdy ktoś ich obraża to płaczą i wymagają od Ciebie pomocy. Spora hipokryzja, prawda?


Czy spotkaliście osoby, które informują Cię o pytaniu, ale nie zadają pytania od razu? Niektórzy tym sprawdzają czy ktoś nie afczy, ale ostatnio mimo, że widzą aktywność to i tak czekają na jakiś odzew. Obiecałam gdzieś zamieścić moje odpowiedzi na zdanie: mam pytanie.
A oto one:
- super, to je pielęgnuj! 
- to fajnie
- uważaj by ci nie uciekło
Odpowiada tak tylko osobom, które robią mi to nagminnie.

A jak wy odpowiadacie?

czwartek, 10 stycznia 2019

Rozdział XXV "Czarna Biel"

Otaczała mnie woda. Nie taka z chatek czy innych miejsc. Przy tamtej wyraźnie widać było dno, choć zafalowane. Ta woda była tajemnicza. Przezroczysta, jednak widoczność nie była pełna. Ziemia była poza moim zasięgiem. Podeszłam bliżej brzegu. Zbliżyłam nos i użyłam wąsów do zbadania substancji. Ciesz miała inny smak. Jakby słony. Słowo opisujące to zjawisko samo pojawiło mi się w głowie. Jeszcze nie byłam w taki miejscu. Wszystko wyraźne, dopracowane. Łapką zgarnęłam trochę piasku spod stóp. Przesypywał mi się przez palce. Słońce grzało moje futerko. Rozejrzałam się. Wysepka była mała. Właściwie sam piasek i jedna palma. Postanowiłam wspiąć się na drzewo, by mieć lepszy widok. Powierzchnia drzewa była chropowata co ułatwiło wspinaczkę. Dość szybko znalazłam się na szczycie. Stąd rozpościerał się niesamowity widok. Aż zapierało dech w piersi. Woda wydawała się nie mieć końca. Stykała się z niebem, jakby stanowiły jedność. Przed tą wysepką znajdowała się druga, większa. Różniła się od wysepki na której siedziałam. Ta druga miała wybujałą roślinność, drzewa oraz dobrze mi znane pędy. Chyba już tam byłam.
Zeskoczyłam szybko z drzewa i wskoczyłam do wody. Zaskoczyło mnie uczucie ciężkości. Woda ściągała mnie na dno. Do tej pory nie spotkałam się z podobnym problemem. Na ogół woda podnosiła do góry. Przecież służyła jako winda w chatkach. Jakim cudem ta ściągała mnie na dno? Przerażona machałam łapkami. Nic nie pomagało. Woda niemiłosiernie ciągnęła mnie w swoje odmęty. Machnęłam desperacko łapkami i ogonem. Udało mi się dotknąć dna. Chwyciłam się tego z całych sił. W krótkim czasie całe ciało znajdowało się na piasku. Powoli szłam w stronę powierzchni. Piasek utrudniał mi chód. Gdy opuściłam już gęstą powierzchnię odetchnęłam z ulgą. Potrząsnęłam ciałem by osuszyć futro. Słońce nadal grzało, co dodatkowo pomagało w osuszeniu się. Chwilę postałam ciesząc się ciepłem.
Drzewa porastał mech dobrze mi znany. Już tu chodziłam. Byłam niedawno w tym miejscu. Weszłam w gęstwinę. Dość szybko znalazłam ścieżkę, którą przebyłam z rodzeństwem.
Czyżby Kalik tu gdzieś był? Dlaczego mnie tu przeniosło? Nigdzie go nie widziałam. On sam przenosić się nie mógł, wszędzie chadzał na piechotę. Postanowiłam tak samo jak on iść o własnych nogach. Dość szybko doszłam do znanego mi wodospadu. Tym razem wolałam uniknąć podziemia. Spodziewałam się za wodą spotkać jakieś przejście. Niestety zawiodłam się. Żadnej jaskini, jedynie ściana z rysunkiem.
- Eh – westchnęłam zawiedziona.
Poszłam wzdłuż ściany. Gdzieś musiała się kończyć. No i skończyła się zaroślami gęstymi tak, że trudno było przejść. O ile w ogóle dało się pokonać gęstwinę. Kusiła rezygnacja. O wiele łatwiej przenosić się za pomocą myśli niż chadzać o własnych siłach. Powstrzymywała mnie chęć złapania Kalika. On przecież nie potrafił przenosić siebie. Ponownie westchnęłam. Trzeba było znaleźć inną drogę.
Kojarzyłam, że przez kamienny stolik, czy cokolwiek to było. Można było wejść wyżej po murze. Spróbowałam tej drogi. Tym razem dobrze wybrałam. Nic nie blokowało drogi. Mogłam iść bez przeszkód. Sceneria się minimalnie zmieniła. Było więcej sadzawek, przy okazji śmignęło mi coś przed oczami. Po chwili zobaczyłam ostrze. Co to? Co jakiś czas ostrze wysuwało się z ziemi. To chyba była pułapka. Czemu Stwórcy stworzyli ten mechanizm? Usłyszałam trzask. Obejrzałam się i zobaczyłam jak z góry spada na ziemię metalowy bolec. A dokładnie nie spada a zgniata. Pod spodem zauważyłam krew. Przecież niedawno tam przechodziłam! Wystraszyłam się. Raczej Kalik tędy nie szedł. A co ja mam zrobić? Iść dalej w zaparte czy ratować swoje zdrowie?
Stojąc niezdecydowana usłyszałam krzyk. Podbiegłam do źródła głosu, zapominając o pułapkach.
Przy jednej z sadzawek stała biała myszka z króliczymi uszami. Chyba te uszy są ulubionym strojem wśród myszy. Włosy miała koloru czarnego, zdobiła je kokarda czerwona kokarda przyczepiona do ucha. Patrzyła ze złością w jeden punkt. Także tam spojrzałam. Zobaczyłam wychylające się ostrze.
- Co to w ogóle jest? – zadała dręczące mnie pytanie. – Mysz normalnie wybrać się nie może na spacer.
Podeszłam bliżej by mnie zobaczyła. Pomyślałam, że się ucieszy z towarzystwa. Kolejny raz się pomyliłam.
- Czego chcesz? – spytała opryskliwie.
- Jestem Lena – przedstawiłam się.
- Co mnie to obchodzi? – prychnęła. Widać, nie lubiła poznawać nowych osób.
- Zgubiłam się i próbuję stąd wyjść. Razem szybciej sobie poradzimy – zaproponowałam, choć kusiło mnie by porzucić nieznajomą.
Myszka milczała uważnie mnie się przypatrując.
- A w sumie … sama nie dam rady – machnęła łapką – Jestem Marciaq.
- Te pułapki wysuwają się raz na jakiś czas – powiedziałam – można wyliczyć w jakim czasie je przeskoczyć.
- Głupie to – stwierdziła w odpowiedzi.
- Dla mnie to raczej dziwne – odparłam – Co Stwórcy chcieli tym osiągnąć?
- Utrudnić i tak zniszczone życie – warknęła i ścisnęła łapkę w pięść machając w niebo – Zmrok! – zawołała.
Rozejrzałam się w koło. Nad nami górowało błękitne niebo, które co jakiś czas przebijało się przez liście. O jakim Zmroku ona mówiła.
Nagle jakiś cień zakrył te odrobinę światła, która oświetlała nam miejsce.
- Boginii bąbelków, czyżbyś utknęła? – zapytał łagodnie.
- Zabierz mnie stąd – rozkazała.
Cieniem okazała się chmurka, którą przybysz ze sobą miał. Myszka, która do nas zeszła miała ciemne futro. Na głowie czarne włosy i ciemny kapelusz w czarne paski. Jedno ucho ozdabiał czarny kolczyk.
Zeskoczył z chmury i podał łapkę Marciaq.
- A to kto? – spojrzał w moją stronę. Nie spodobał mi się błysk w jego oczach.
- Lena. Pomagała mi – wyjaśniła krótko.
- Pomagała? – powtórzył cicho, jakby coś rozważał – Chcesz pomocy, czy sama dasz sobie radę?
- Z chęcią skorzystam z pomocy – oznajmiłam szybko.
Podał mi łapkę. Jego chwyt był pewny. Usiadłam na chmurce koło Marciaq. Ona zaś wygodnie się rozłożyła. Kojarzyłam te chmurkę, podobną posiada Ana. Dzięki niej się porusza. Istniało więcej takich chmur?
- Umiesz tym sterować? – z zamyślenia wyrwał mnie głos białej myszki.
- Niezbyt – wzruszył ramionami – Wolę runy, ale ciebie nie przewiozę runami – uśmiechnął się do niej. Odpowiedziała mu tym samym.
Nie rozumiałam co się dzieje. Coś mi nie dawało spokoju.
- Jesteś Lena? – zwrócił się do mnie.
- Tak, a ty?
- Zmrok – przedstawił się – To moje imię, nick i życie. Umiesz sterować chmurą?
- Nigdy tego nie robiłam.
- To jakoś trzeba sobie poradzić – stwierdził. Uniósł obie łapki do góry. Zobaczyłam światło, a w głowie powstało tysiące pytań.

niedziela, 6 stycznia 2019

Nowa przygoda Transformice!

Admini pracują nad nową animacją transformice, a także nową przygodą. Zbieranie serka już nie będzie naszym celem! Będziemy mieli zupełnie inne misje, miecz i potwory do pokonania. Jesteście ciekawi takiej wyprawy?
By stworzyć grę administratorzy otwierają zbiórkę pieniędzy. Każdy kto coś wpłaci otrzyma unikalne przedmioty, więc warto inwestować. Kto chętny na przygodę?

Więcej szczegółów znajduje się na forum.