- Sami
tworzymy sobie granice – Kalik przerwał moje napawanie się chwilą.
- Serio? –
spytałam z powątpieniem i nutką sarkazmu. Odrobinę podniosłam głos. Jak to sami
tworzymy granice? Sama niby stworzyłam ten podły świat w którym jesteśmy
niewolnikami? W głowie mi się to nie mieściło. Ostatnie promyki radości znikły
w zatrważającym tempie. Narastała we mnie wściekłość.
- Tak –
potwierdził jakby nigdy nic. Spokojnie przyglądał się jak w moich oczach
pojawiają się niebezpieczne iskry groźby. – Jeśli chcemy dokonamy wiele,
granice rosną tutaj – wskazał na głowę.
- Oj no
pewnie – odpowiedziałam ze złością – Bo ten świat wcale nie ma granic. Jestem
marionetką - podkreśliłam agresywniej niż zamierzałam.
Ana chciała
coś od siebie dodać, także się zdenerwowała. Zorientowałam się po czasie, że
ona również z nami była w pomieszczeniu. Jak zwykle zapomniałam o istnieniu
innych myszek i zanurzyłam się we własnym świecie. Zbyt bardzo pragnęłam
odpowiedzi, wolności. Zapominałam o rzeczach ważniejszych niż niepewność w mym
umyśle. Skupiłam się na poszukiwaniach zamiast skupić się na teraźniejszości.
Kalik powstrzymał Anę uśmiechem. Zadziałało. Mi na opanowanie się pomogła Ana.
Ciągle ją krzywdzę. Co ze mną jest nie tak?
- Świat ma
granice – zgodził się – Ale przed granicami jest wiele miejsca, które wychodzą
poza nasze rozumowanie – powiedział spokojnym głosem. Uspokoił mnie zupełnie,
ale i zaciekawił. W głosie wyczułam, że Kalik wie coś więcej i z pewnością jest
tego sporo. – Ten świat daje nam wiele możliwości – mówił dalej na moment
wyrywając mnie z zamyślenia – wystarczy odkryć gdzie są jego granice. Do
granicy raczej nie dojdziemy. – oznajmił na koniec.
- To gdzie w
końcu się kończy granica? – spytałam skołowana.
- Sama
musisz odkryć – odpowiedział. No oczywiście, bo jakby mogło być inaczej. Sama
odkryć. Niby jak? Gdzieś jest narysowana kreska oznaczająca granice? Skąd mam
wiedzieć co może być granicą? Wszystko może określać granice. W sumie nie ma
jednej granicy, jest wiele granic i którą granicę mam odkryć. Wszystkie?
Przecież to niemożliwe.
- Co? –
tylko takie pytanie udało mi się sformułować ze wszystkich powstałych pytań.
- Sami
tworzymy granice – powtórzył – Sami także orientujemy się gdzie są granice.
Każdy może mieć inną granicę. – wzbudził we mnie jeszcze większy mętlik.
- Co? –
ponowiłam pytanie. Kompletnie byłam skołowana. Pogubiłam się w tłumaczeniu
Kalika. Usiadłam z wrażenia na podłodze. Dobrze, że myszki siadając nie
zmieniają w sumie zbytnio pozycji. Jedynie dają odpocząć przednim łapkom.
Kalik
zamiast mi odpowiedzieć przysiadł obok na podłodze. Ana przesunęła się na skraj
łóżka by nas lepiej widzieć. W jej oczach zobaczyłam zainteresowanie. Czekała
na moją reakcję, Kalik też czekał. Czemu mi nikt nie mówi dosłownie co mam
zrobić? Rozumiem, że muszę odkrywać, ale bez przesady. Robiąc mi bałagan w
moich myślach wcale mi nie pomagają.
Zdobyłam się
na odwagę by sięgnąć do koszyka po ciastko. Na chwilę zapomnieć o mętliku i
wyciszyć się. Ciastko było idealnym pretekstem do milczenia. Chciałam się w nim
zatracić, wyłączyć się. Oni czekali, nie wiem dlaczego. Na co im to? Pogryzałam
ciastko, pytania przestały krzyczeć w mojej głowie. Próbowałam chwycić
najważniejszą myśl, od niego zacząć poszukiwania. Granice, granice – co z nimi.
Myślałam, że nie ma dla mnie granic. Świat przede mną stał otworem, a Kalik mi
wszystko zrujnował. Na nowo musiałam tworzyć definicje. Jakie granice mogą
stanąć na mojej drodze? Co w ogóle jest granicą i czym jest granica?
- Lena –
zaczepiła mnie Ana.
Uniosłam
pyszczek by spojrzeć na Anę. Już się nie bała, podobnie jak ja chciała
odkrywać. Nawet moje zachowanie jej nie przytłaczało. Kalik chyba dobrze na nią
działał. Ja do tej pory szkodziłam głównie innym. Przed oczami pojawiła się
Nina. O mało nie krzyknęłam z rozpaczy. Nie o tym powinnam myśleć. By ją
znaleźć muszę pokonać wszelkie granice.
- Jak
odkryć? – zagłuszyłam smutek, który powoli wychodził na powierzchnię.
- Dobre
pytanie – Kalik pewnie zobaczył jakie emocje mną miotają. On wszystko chyba
widział i tak dużo wiedział.
- Tyle to
sama wiem – odparłam zrezygnowana. Wcale mi nie pomagał, wcale.
- To dobrze,
że wiesz – miałam ochotę po tej wypowiedzi krzyknąć. Zaczynał mnie drażnić.
- Ale to mi
niewiele daje – próbowałam cokolwiek z niego wyciągnąć. Niech w końcu odpowiada
jak normalna mysz.
- Daje ci
wiele właśnie – tym razem postanowił rozwinąć myśl. Nareszcie. – Wiesz, które
pytanie wybrać z narastającej liczby pytań. To ważna umiejętność. Zadajesz pytania
– to kolejna umiejętność. To są podstawy by znaleźć odpowiedzi i granice. – dał
mi czas na przemyślenie tego co powiedział.
- A więc
odpowiednie pytania – zastanowiłam się – jednak to nadal nie odpowiedzi.
- Odpowiedzi
przychodzą z czasem – powiedział – cierpliwości.
- Kiedy ja
mam czas ograniczony – westchnęłam – przypominam, że jestem sterowana.
- Jak
wspomniałem można zobaczyć twórcę – oznajmił spokojnie. A mnie do zdanie
zabrało skupienie.
- Co? –
kolejny raz zadałam to pytanie. Tym razem Kalik nie odpowiedział. Zerknęłam na
Anę. Myślałam, że udzieli mi odpowiedzi, ale jak w przypadku ciastek milczała.
Ona coś wiedziała, ale jak zwykle sama musiałam się dowiedzieć. Nie ma to jak
karmić mnie szczątkami informacji, a potem wymagać cierpliwości.
„Zadawać
odpowiednio pytania powiadasz? – zadałam to pytanie w myślach – ja ci dam
odpowiednie pytania”. Zezłościłam się. Co on sobie w ogóle myślał. Nie
ogarniałam większości tego co on mówi, a jak ogarniałam to wszystko mi psuł.
Niby była w tym logika, ale ja nie mogłam dostrzec spójności.
- To pewnie
to przekraczanie granic – powiedziałam nie czekając na potwierdzenie. –
Chciałabym byś wskazał mi drogę. – Koniec z pytaniami na głos i oczekiwania aż
ktoś mi odpowie. Sama odnajdę odpowiedzi.
-
Wiedziałem, że na to wpadniesz – uśmiechnął się.
- A czego ty
nie wiesz? – zapytałam z sarkazmem. Cierpliwość ma swoje granice i mam gdzieś
co on mówił na temat granic.
- Wiele
jeszcze muszę się nauczyć. Mysz uczy się przez całe swoje życie – zignorował
mój sarkastyczny ton – Całe życie odkrywamy i odpowiadamy na swoje pytania.
Poznajemy wiele nowych osób, które pomagają nam w poszukiwaniach – opowiadał –
Życie to ciągłe poszukiwanie i kończy się ono w chwili śmierci. Poszukiwanie
jest najlepsze i najciekawsze.
- Jest strasznie
drażniące – naburmuszyłam się.
Ana się
zaśmiała.
- Lena ty to
potrafisz rozśmieszyć – stwierdziła śmiejąc się.
- Ja nie
widzę w tym nic śmiesznego – machnęłam łapkami próbując odpędzić śmiech.
- Nie chodzi
o to, że jesteś śmieszna – uspokajała mnie – chodzi o to w jaki sposób
odbierasz niektóre fakty.
Sposób
odbierania? Że co? Choć jak się chwilę zastanowiłam to faktycznie. W mojej
głowie panował chaos, ale nie panowałam nad tym co dzieje się na zewnątrz.
Mogło to kogoś rozśmieszyć. Jednak Kalik się nie śmiał. Cierpliwie odpowiadał
na pytania. Co z nim jest nie tak?