wtorek, 15 listopada 2016

Rozdział VI "Umysł"



- Sami tworzymy sobie granice – Kalik przerwał moje napawanie się chwilą.
- Serio? – spytałam z powątpieniem i nutką sarkazmu. Odrobinę podniosłam głos. Jak to sami tworzymy granice? Sama niby stworzyłam ten podły świat w którym jesteśmy niewolnikami? W głowie mi się to nie mieściło. Ostatnie promyki radości znikły w zatrważającym tempie. Narastała we mnie wściekłość.
- Tak – potwierdził jakby nigdy nic. Spokojnie przyglądał się jak w moich oczach pojawiają się niebezpieczne iskry groźby. – Jeśli chcemy dokonamy wiele, granice rosną tutaj – wskazał na głowę.
- Oj no pewnie – odpowiedziałam ze złością – Bo ten świat wcale nie ma granic. Jestem marionetką - podkreśliłam agresywniej niż zamierzałam.
Ana chciała coś od siebie dodać, także się zdenerwowała. Zorientowałam się po czasie, że ona również z nami była w pomieszczeniu. Jak zwykle zapomniałam o istnieniu innych myszek i zanurzyłam się we własnym świecie. Zbyt bardzo pragnęłam odpowiedzi, wolności. Zapominałam o rzeczach ważniejszych niż niepewność w mym umyśle. Skupiłam się na poszukiwaniach zamiast skupić się na teraźniejszości. Kalik powstrzymał Anę uśmiechem. Zadziałało. Mi na opanowanie się pomogła Ana. Ciągle ją krzywdzę. Co ze mną jest nie tak?
- Świat ma granice – zgodził się – Ale przed granicami jest wiele miejsca, które wychodzą poza nasze rozumowanie – powiedział spokojnym głosem. Uspokoił mnie zupełnie, ale i zaciekawił. W głosie wyczułam, że Kalik wie coś więcej i z pewnością jest tego sporo. – Ten świat daje nam wiele możliwości – mówił dalej na moment wyrywając mnie z zamyślenia – wystarczy odkryć gdzie są jego granice. Do granicy raczej nie dojdziemy. – oznajmił na koniec.
- To gdzie w końcu się kończy granica? – spytałam skołowana.
- Sama musisz odkryć – odpowiedział. No oczywiście, bo jakby mogło być inaczej. Sama odkryć. Niby jak? Gdzieś jest narysowana kreska oznaczająca granice? Skąd mam wiedzieć co może być granicą? Wszystko może określać granice. W sumie nie ma jednej granicy, jest wiele granic i którą granicę mam odkryć. Wszystkie? Przecież to niemożliwe.
- Co? – tylko takie pytanie udało mi się sformułować ze wszystkich powstałych pytań.
- Sami tworzymy granice – powtórzył – Sami także orientujemy się gdzie są granice. Każdy może mieć inną granicę. – wzbudził we mnie jeszcze większy mętlik.
- Co? – ponowiłam pytanie. Kompletnie byłam skołowana. Pogubiłam się w tłumaczeniu Kalika. Usiadłam z wrażenia na podłodze. Dobrze, że myszki siadając nie zmieniają w sumie zbytnio pozycji. Jedynie dają odpocząć przednim łapkom.
Kalik zamiast mi odpowiedzieć przysiadł obok na podłodze. Ana przesunęła się na skraj łóżka by nas lepiej widzieć. W jej oczach zobaczyłam zainteresowanie. Czekała na moją reakcję, Kalik też czekał. Czemu mi nikt nie mówi dosłownie co mam zrobić? Rozumiem, że muszę odkrywać, ale bez przesady. Robiąc mi bałagan w moich myślach wcale mi nie pomagają.
Zdobyłam się na odwagę by sięgnąć do koszyka po ciastko. Na chwilę zapomnieć o mętliku i wyciszyć się. Ciastko było idealnym pretekstem do milczenia. Chciałam się w nim zatracić, wyłączyć się. Oni czekali, nie wiem dlaczego. Na co im to? Pogryzałam ciastko, pytania przestały krzyczeć w mojej głowie. Próbowałam chwycić najważniejszą myśl, od niego zacząć poszukiwania. Granice, granice – co z nimi. Myślałam, że nie ma dla mnie granic. Świat przede mną stał otworem, a Kalik mi wszystko zrujnował. Na nowo musiałam tworzyć definicje. Jakie granice mogą stanąć na mojej drodze? Co w ogóle jest granicą i czym jest granica?
- Lena – zaczepiła mnie Ana.
Uniosłam pyszczek by spojrzeć na Anę. Już się nie bała, podobnie jak ja chciała odkrywać. Nawet moje zachowanie jej nie przytłaczało. Kalik chyba dobrze na nią działał. Ja do tej pory szkodziłam głównie innym. Przed oczami pojawiła się Nina. O mało nie krzyknęłam z rozpaczy. Nie o tym powinnam myśleć. By ją znaleźć muszę pokonać wszelkie granice.
- Jak odkryć? – zagłuszyłam smutek, który powoli wychodził na powierzchnię.
- Dobre pytanie – Kalik pewnie zobaczył jakie emocje mną miotają. On wszystko chyba widział i tak dużo wiedział.
- Tyle to sama wiem – odparłam zrezygnowana. Wcale mi nie pomagał, wcale.
- To dobrze, że wiesz – miałam ochotę po tej wypowiedzi krzyknąć. Zaczynał mnie drażnić.
- Ale to mi niewiele daje – próbowałam cokolwiek z niego wyciągnąć. Niech w końcu odpowiada jak normalna mysz.
- Daje ci wiele właśnie – tym razem postanowił rozwinąć myśl. Nareszcie. – Wiesz, które pytanie wybrać z narastającej liczby pytań. To ważna umiejętność. Zadajesz pytania – to kolejna umiejętność. To są podstawy by znaleźć odpowiedzi i granice. – dał mi czas na przemyślenie tego co powiedział.
- A więc odpowiednie pytania – zastanowiłam się – jednak to nadal nie odpowiedzi.
- Odpowiedzi przychodzą z czasem – powiedział – cierpliwości.
- Kiedy ja mam czas ograniczony – westchnęłam – przypominam, że jestem sterowana.
- Jak wspomniałem można zobaczyć twórcę – oznajmił spokojnie. A mnie do zdanie zabrało skupienie.
- Co? – kolejny raz zadałam to pytanie. Tym razem Kalik nie odpowiedział. Zerknęłam na Anę. Myślałam, że udzieli mi odpowiedzi, ale jak w przypadku ciastek milczała. Ona coś wiedziała, ale jak zwykle sama musiałam się dowiedzieć. Nie ma to jak karmić mnie szczątkami informacji, a potem wymagać cierpliwości.
„Zadawać odpowiednio pytania powiadasz? – zadałam to pytanie w myślach – ja ci dam odpowiednie pytania”. Zezłościłam się. Co on sobie w ogóle myślał. Nie ogarniałam większości tego co on mówi, a jak ogarniałam to wszystko mi psuł. Niby była w tym logika, ale ja nie mogłam dostrzec spójności.
- To pewnie to przekraczanie granic – powiedziałam nie czekając na potwierdzenie. – Chciałabym byś wskazał mi drogę. – Koniec z pytaniami na głos i oczekiwania aż ktoś mi odpowie. Sama odnajdę odpowiedzi.
- Wiedziałem, że na to wpadniesz – uśmiechnął się.
- A czego ty nie wiesz? – zapytałam z sarkazmem. Cierpliwość ma swoje granice i mam gdzieś co on mówił na temat granic.
- Wiele jeszcze muszę się nauczyć. Mysz uczy się przez całe swoje życie – zignorował mój sarkastyczny ton – Całe życie odkrywamy i odpowiadamy na swoje pytania. Poznajemy wiele nowych osób, które pomagają nam w poszukiwaniach – opowiadał – Życie to ciągłe poszukiwanie i kończy się ono w chwili śmierci. Poszukiwanie jest najlepsze i najciekawsze.
- Jest strasznie drażniące – naburmuszyłam się.
Ana się zaśmiała.
- Lena ty to potrafisz rozśmieszyć – stwierdziła śmiejąc się.
- Ja nie widzę w tym nic śmiesznego – machnęłam łapkami próbując odpędzić śmiech.
- Nie chodzi o to, że jesteś śmieszna – uspokajała mnie – chodzi o to w jaki sposób odbierasz niektóre fakty.
Sposób odbierania? Że co? Choć jak się chwilę zastanowiłam to faktycznie. W mojej głowie panował chaos, ale nie panowałam nad tym co dzieje się na zewnątrz. Mogło to kogoś rozśmieszyć. Jednak Kalik się nie śmiał. Cierpliwie odpowiadał na pytania. Co z nim jest nie tak?

2 komentarze:

  1. Wow, nigdy wcześniej nie czytałam funfiction o transformice, ale bezapelacyjnie muszę stwierdzić, że to jest naprawdę świetne! Na jednym wdechu przeczytałam wszystkie działy i chcę więcej! Już dodaje bloga do moich świętych zakładek z różnymi perełkami z internetu i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Dobra robota :D

    OdpowiedzUsuń