czwartek, 7 września 2017

Rozdział XIII "Nowy nauczyciel"

Wpadłam szybko do chatki podekscytowana wyprawą. Kalik poszedł za mną.
- A co ja muszę zabrać, właściwie? – zapytałam.
- Coś do jedzenia, jakiś worek nie przepuszczający wody, możesz użyć prezentów, coś do picia – wymieniał. – także jakiś koc, światło...
Gdy on wymieniał ja to wszystko wrzucałam do ekwipunku. Wycieczka będzie dłuższa, więc trzeba było się porządniej przygotować. Przeszłam do chatki świątecznej by zabrać spod choinki kilka prezentów, otworzyłam jeden. W środku okazał się pusty. „Idealnie – powiedziałam do siebie w myślach”. Ekwipunek wydawał się być przeładowany.
- Kalik, a gdzie ty chowasz rzeczy? – uświadomiłam sobie fakt bycia przez Kalika śmiertelnikiem. On był ograniczony w tym świecie, nie mógł jak ja przenosić się za pomocą myśli.
- Nie noszę.
- Jak to? – spytałam zaskoczona. Nie musiałam formułować drugiego pytania, które cisnęło mi się do pyszczka.
- Nie pierwszy raz udaję się na taką wycieczkę – odparł.
- No taak… - przeciągnęłam głoskę. Niekiedy zapominałam jak Kalik odpowiada na zadawane pytania. – Ale przecież to długa droga – próbowałam jakoś otrzymać satysfakcjonującą mnie odpowiedź – trzeba jeść i pić.
- Ty to wszystko zabierasz – uśmiechnął się.
- Czy ty mnie właśnie wykorzystujesz? – spytałam z niedowierzeniem.
- Nie wykorzystuje – zaprzeczył spokojnie – Po prostu korzystam z tego, że masz ekwipunek do którego wszystko chowasz.
- To wykorzystywanie – trzymałam się swojego stwierdzenia.
- Jak ci to przeszkadza nie muszę korzystać z twojej pomocy – powiedział krótko – gotowa?
- Ale to nie tak, że nie chce tobie pomagać – nie chciałam tak łatwo dać się zbyć.
- Wiem – uspokoił mnie – Gotowa? – powtórzył pytanie.
- Myślę, że tak – kiwnęłam głową.
- To możemy ruszać.
- A nie potrzebujesz pełnego zapewnienia? – zastanawiałam się czy przypadkiem nie uraziłam czymś Kalika. Wydał mi się taki oddalony.
- Nie – pokręcił głową – Najlepiej uczyć się na własnych błędach.
No to miałam zapewnienie, że z nim wszystko w porządku. Był czasami niemożliwy ze swoimi wypowiedziami. Wyszłam za nim z chatki.
Kalik skierował się w inną stronę niż poprzednio.
- Skąd wiesz którędy iść? – zapytałam się.
- Jak wspomniałem wcześniej to nie moja pierwsza wycieczka.
- Ach no tak – zrobiło mi się głupio. Wyszło na to, że go wcześniej nie słuchałam.
Podążałam za Kalikiem. Dość długo już szliśmy. Nie spodziewałam się tak rozległej mapki. W ogóle taka istniała? Sceneria nam się zmieniła, a w oddali widzieliśmy kilka chatek.
- Daleko jeszcze? – spytałam. Chciałam jak najszybciej zebrać te farby by spróbować malować. Malować zapewnie nie potrafiłam, ale sama frajda z maziania po ścianie już mnie satysfakcjonowała.
- Chciałaś wycieczkę – odpowiedział spokojnie. Jak zwykle krótkie odpowiedzi. By cokolwiek się dowiedzieć to trzeba się dopytać.
- Ale przecież mapki nie są takie długie – tłumaczyłam – No gdzieś powinna już być granica. Za długo idziemy – stwierdziłam.
- Kto powiedział, że mapki mają granice? – zatrzymał się.
- No przecież jak się przenoszę to widzę ich granice.
- Bo używasz patrzenia, które dał ci twórca – dobił mnie tym zdaniem.
- Wcale nie! – zaprzeczyłam ze złością.
- Ależ tak. Rozejrzyj się wokół – pokazał polanę łapką – Widzisz tu jakieś granice?
- No nieeee.
- Świat Transformice jest ze sobą połączony. Każda przestrzeń, choćby najmniejsza jest połączona w jedną całość – tłumaczył – A jest on tworzony przez wielu twórców, jak i stwórców. Ich jest tysiące jak nie więcej, z czego myszek jest jeszcze więcej. Każdy twórca tworzy niekiedy po więcej niż jedną przestrzeń. Wszystko to się tu pojawia – wskazał na chatki – Jesteśmy w strefie chatek dla myszek. Tutaj możesz odwiedzać inne myszki. Nazwaliśmy je osiedlami. Takich osiedli jest kilka. Wszystko zależy od tego do jakiego plemienia twórcy przydzielili swoje twory.
- Plemienia? – słuchałam z uwagę tego co mówi. Odkrywał przede mną świat, który powinnam znać, ale z powodu ograniczeń nadanych przez twórczynię, nie znałam.
- Na temat plemion dokładnie dowiesz się od pewnych osób – powiedział – Ale wytłumaczę ci po krótce. Plemie to takie powiązania myszek w grze. Jeśli myszka należy do danego plemienia i jeśli plemie jest duże, powstaje osiedle chatek członków tego plemienia.
- A można odejść z plemienia?
- Dobre pytanie – pochwalił mnie – Widać wróciła stara Lena – uśmiechnął się do mnie – Można. Nawet wiele razy odchodzą z jednego plemienia i wracają.
- A co wtedy z osiedlami?
- Chatki zostają – odpowiedział – Wszystko co zostało stworzone w plemieniu zostaje. Nie znika wraz z graczem.
- A co wtedy z graczem?
- W większości wypadków myszki nie są świadome istnienia plemion. Ty też do jakiegoś należysz – odparł.
- Należę? – byłam zaskoczona, ale nie samym faktem przynależności do plemienia, ale też ogólnym istnieniem plemion.
- Tak – potwierdził – Na pewno w późniejszym czasie odkryjesz do jakiego plemienia należysz.
- Ale czy to mi coś da?
- To zależy tylko od twojej postawy.
- Od mojej postawy? – zaczynałam powoli znowu mieć mętlik w głowie, ale pytaniami udało mi się go jakoś ułożyć.
- Tak – przyznał – To znaczy w jakim stosunku będziesz do tej informacji i jak do tego podejdziesz – wytłumaczył – Ale o plemionach dokładnie ci opowie ktoś inny.
- A kto? – byłam ciekawa, chciałam już wiedzieć.
- Najpierw farby – zgasił mój zapał.
- Oj dobra – naburmuszyłam się – Ale możesz powiedzieć kto.
- Pewne wyjątkowe osoby związane naprawdę silną więzią – odpowiedział – Poznasz je w swoim czasie. Opowiedzą ci o plemieniu jak i o innych rzeczach. Są nieśmiertelni jak ty.
- Naprawdę? – zaciekawiłam się bardziej – Chcę ich teraz poznać.
- Cierpliwości – zaśmiał się widząc mój entuzjazm – Poznasz ich w swoim czasie – powtórzył – Chodźmy dalej.
- Eh – westchnęłam zrezygnowana. Czy to mi chciał pokazać Kalik przed moim pytaniem z malowaniem? Czemu ja musiałam zadać to pytanie? Chciałam poznać te myszki o których mówił.
- Ciągle o nich myślisz? – przerwał mi rozkojarzanie się.
- Tak – przyznałam skruszona.
- Zaraz poznasz kogoś nowego – zadeklarował.
- A kogo? – moje zainteresowanie ponownie wzrosło.
- Swoją nową nauczycielkę.
- Co? – Nauczycielkę? Czyli byłam uczniem?
- Jest to osoba z dość ciekawymi przygodami. Na pewno przypadnie ci do gustu – zapewnił mnie.
- A kiedy ją poznam?
- Jak tylko dojdziemy – odpowiedział.
- A daleko jeszcze? – spytałam
- Jesteśmy już w miarę blisko.
Przyspieszyłam by iść koło Kalika. Mijaliśmy pełno chatek. Większość z nich nie miała okien, były to po prostu kwadratowe budynki. Chatki między sobą różniły się wielkością, kolorem, a nawet kształtem. Co jakiś czas otwierała się przed nami przestrzeń ukazują różne drzewa, chatki na drzewach, kawiarnie, minęliśmy nawet basen. Osiedle myszek naprawdę wydawało się ciekawe pod względem oryginalności. Tylko… nie widzieliśmy żadnych myszek.
- Czemu tu tak pusto? – przerwałam ciszę.
- Przechodzimy przez rejon myszy nie obudzonych.
- Nieobudzonych?
- To znaczy – tłumaczył – że nie są świadome. Czekają w chatce aż twórca znowu nie zacznie nimi sterować.
- A jak ktoś z nich się przebudzi to znika z tego rejonu?
- Nie – pokręcił głową ze śmiechem – Podobnie jak ty przenoszą się myślami. Dotarliśmy.
Zobaczyłam pełno przechadzających się myszek. Każda zmierzała do jakiegoś miejsca, ale witały się ze sobą. Gdy zobaczyły Kalika każdy go widział. Chyba wszyscy go dobrze znali.
Podszedł do jednej z chatek. Była to ładna chatka. Miała okno zajmujące całą ścianę, a przez nie można było zobaczyć bogate wnętrze. Drzwi były koloru błękitnego zaś ściany jasno zielone. Dość dziwne połączenie, ale ładnie się to wszystko komponowało. Zapukał do drzwi. Stałam obok niego ciekawa myszki którą zobaczę.
Otworzyła nam myszka o przyjemnym uśmiechu. Czuć było, że jest naprawdę ciekawą osobą. W jej oczach były iskierki zainteresowania. Miała niebieskie włosy, ale ciemniejszego koloru niż drzwi, sięgające jej za szyję. Na szyi znajdował się krawat, zaś na ogonie widniała niebieska kokarda.
- Hej Kalik – przywitała go radośnie – O, a to kto? – spytała się patrząc na mnie.
- To Lena – przedstawił mnie, a ja pomachałam – Obudziła się niedawno, to jedna ze zdolniejszych myszek.
- Witaj Lena – przywitała się – Mam na imię Shes.
- Cześć – odpowiedziałam na przywitanie – To będzie moja nowa nauczycielka? – zapytałam Kalika.
Kiwnął głową potwierdzając moje pytanie.
- Ja nauczycielką – ucieszyła się Shes – Ale super. Czego będę uczyć? – zwróciła się do Kalika.
Widać Kalik zaplanował to nie informując dziewczyny o swoim pomyśle.
- Malowania – odpowiedział – No i tego co wiesz, a ona nie.
- To czeka nas wspaniała zabawa – stwierdziła.
Już zaczynałam ją lubić. Spodziewałam się ciekawych przygód no i mniej drażniącego charakteru niż Kalik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz