niedziela, 27 sierpnia 2017

Rozdział XII "Pędzel"

- Nie musisz być posłuszna i grzeczna – pokręcił głową Kalik.
- Nie? – przechyliłam głowę jakby miało mi to pomóc w uzyskaniu odpowiedzi.
- Nie – potwierdził. – Miałaś się ocknąć i ponownie zadawać pytania. Na tym polega nauka.
- Na pytaniach? – spytałam zaskoczona. – A nie przypadkiem na odpowiedziach?
- By były odpowiedzi, najpierw muszą pojawić się pytania – tłumaczył.
- Nie mam teraz w głowie żadnych pytań – stwierdziłam smutno.
- Bo nadal jesteś pod wpływem ekranu – odpowiedział.
Pod wpływem ekranu… Nie myślałam, że ekran może tak zadziałać. Przed poznaniem twórczyni wiedziałam czego chcę. Może wiele razy mój umysł pogrążał się w chaosie, ale wtedy było wiadome, że trzeba jakoś to uporządkować. Aktualnie w głowie panowała pustka, przewijały się jedynie wspomnienia zdarzeń oraz tego co zobaczyłam na ekranie. Bym mogła się czegoś nauczyć muszę wyciągnąć pytania, które gdzieś są, ale schowały się przede mną podczas tego maratonu obrazów.
Zamknęłam oczy, wyrównałam oddech. Kalik dotknął łapką mojego futra poniżej szyi. Jego obecność bardzo mi pomagała, w końcu to on stworzył w mym umyśle największy mętlik.
- Jak rysować? – po chwili wyrwało mi się pytanie. Co prawda nie o takie pytanie mi chodziło, ale lepsze to niż żadne.
- Potrzebny jest pędzel i kartka – odparł zaskoczony tak szybkim zadaniem pytania. A także tematem tego pytania.
Otworzyłam oczy. Ponownie miałam swoje pytania.
- Widziałam rysunki na ekranie i osoby, które rysowały – tłumaczyłam swoje pytanie – nawet te rysunki się ruszały.
Kalik chwilę milczał. Widziałam, że nad czymś się zastanawia.
- Może w swoich przedmiotach, które dał ci twórca posiadasz pędzel. Spróbuj go wyciągnąć – polecił.
Wyciągnęłam łapkę i pomyślałam o pędzlu. Przy okazji postanowiłam znaleźć lepszy sposób by posegregować rzeczy, które dał mi twórca. Może jakaś szafa? O ile dobrze pamiętam w jednej z chatek była szafa. Jakby się ją powiększyło, można by było zmieścić tam większość przedmiotów.
Usłyszałam świst i łomot. Przed sobą zobaczyłam szafę. Kalikowi udało się uniknąć zgniecenia przez szafę, ponieważ szybko uskoczył. Szafa pojawiła się na wyciągnięcie mojej łapki.
- oj – wyrwało mi się.
Chłopak patrzył na mnie groźnym spojrzeniem. Nic dziwnego. Ja byłam nieśmiertelna, on niestety nie. Mogłam mu poważną krzywdę zrobić.
- Wybacz – powiedziałam bardzo cicho wystraszona tym co zrobiłam.
On jedynie pokręcił głową. Przejechał łapką po swoim pyszczku i cała złość znikła.
- Następnym razem skup się na jednej rzeczy – westchnął. – Wystraszyłaś mnie.
- Przepraszam – czułam się winna. Naprawdę mogłam mu zrobić krzywdę.
- Już nie przepraszaj – uśmiechnął się do mnie, odpowiedziałam mu tym samym. Ja bym na jego miejscu uciekła, a on przy mnie pozostał. Czyżby ufał mi bezgranicznie? Ja sama sobie nie ufałam. Przed chwilą wyczarowałam szafę! Jestem niebezpieczna. Spojrzałam na swoje łapki jakby to one były winne tego wszystkiego.
- Niesamowite – powiedział dotykając szafy, ja za bardzo się bałam. On zaś otworzył ją i wypadło z niej kilka przedmiotów. – Masz w niej bałagan – stwierdził zachęcając mnie do zajrzenia.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam wszystkie rzeczy, które tak ściągałam gdy tylko przestawałam być sterowana. Szukałam wśród nich pędzla. Rzeczywiście panował bałagan, nie mogłam go znaleźć.
- Jest – Kalik wyciągnął pędzel spod szalika – To mamy pierwszy element potrzebny nam do malowania.
Ucieszyłam się. Chwyciłam pędzel, który mi podał. Pierwszy raz byłam wdzięczna twórcy za kupienie mi jakiegoś przedmiotu. Mając szafę mogłam dowolnie przebierać w tym co zakupił mi twórca.
- Jak ja przeniosę te szafę do swojej chatki? – spytałam, gdy uświadomiłam sobie, że nie jesteśmy w chatce tylko na jakiejś polanie.
- Przeniosłaś ją tutaj to przeniesiesz do swojej chatki – wzruszył łapkami w odpowiedzi.
- A nie lepiej ją przepchać? – wątpiłam w to, że dam radę przenieść.
- A pchałaś ją? – odpowiedział pytaniem. Mogłam się tego po nim spodziewać. Nie pomoże mi. Sama musiałam sobie poradzić. Pędzel położyłam na trawie obok siebie. Dotknęłam obiema łapkami szafy. Wcześniej myślałam o szafie. Może na tym to polega? Skupiłam się na obrazie szafy w mojej chatce. Widziałam jak ona tam jest i powoli stawała się wyraźniejsza. Ponieważ opierałam się łapkami, gdy szafa zniknęła padłam na ziemię.
- Auć – jęknęłam na wydechu.
- Nauka boli – stwierdził Kalik.
- Kiedy mam ciebie za nauczyciela to na pewno – powiedziałam zgryźliwie wstając.
- Sama chciałaś być oporną uczennicą – zaśmiał się.
- Nie chciałam – uniosłam łapki do góry – jesteś okropnym nauczycielem. – prychnęłam. Nie powiedziałam tego złośliwie, o czym chłopak wiedział. Cały czas się do mnie uśmiechał, a w oczach iskierki złośliwości. Jedyny przedstawiciel płci przeciwnej, którego poznałam, a on jest taki…. Okropny w pozytywnym sensie.
- Jak to jest z partnerstwem? – zadałam kolejne pytanie.
- Najpierw rysowanie – pomachał pędzlem, który położyłam na ziemi.
- Ale ja chce teraz znać odpowiedź – tupnęłam nogą. Nauczyłam się tego z Ekranu.
- To nie poznasz – odpowiedział krótko. Wziął kij z mojej szafy i lekko dotknął nim mojej głowy – Skup się.
- Ej – machnęłam łapkami by odpędzić kij – Znalazłeś sobie narzędzie na karanie mnie?
- Być może…
- Ej no – powiedziałam z pretensją w głosie. – Mógłbyś zaprzeczyć, ale ty chyba lubisz mnie bić – skrzyżowałam łapki na piersi.
- Być może – powtórzył z uśmiechem – A ty tak się dajesz.
- Wcale się nie daję – zaprzeczyłam, a on w odpowiedzi machnął kijem w moją głowę. Tym razem mocniej.
- Przestań – odsunęłam się od niego – To przestaje być śmieszne.
- Miałaś się skupić – pokazując mi pędzel.
- To nie powód do bicia mnie – prychnęłam.
- Nieposłuszne uczennice się karze – powiedział i zrobił gest jakby ponownie chciał mnie zdzielić kijem.
- No weź – powiedziałam z wyrzutem odsuwając się bardziej.
- Skupisz się wreszcie czy mam cię do tego zmusić? – spytał na poważnie.
- Już się skupiam – podniosłam łapki w geście poddania. Usiadłam na trawie.
- Wreszcie – stwierdził.
- Nie wiem gdzie ci się tak spieszy – odparłam – przecież mamy mnóstwo czasu.
- Poprawka, ty masz mnóstwo czasu – poprawił mnie.
Nagle sobie uświadomiłam. No tak, przecież on jest śmiertelny. Kto wie ile takie myszy lat żyją. Chciał mi przekazać wszystko co wie, bym lepiej funkcjonowała w tym świecie, bym mogła coraz więcej odkrywać, a ja mu przeszkadzałam w tym.
- Przepraszam. Już będę słuchać – obiecałam.
- Widzę, że powraca stara Lena – ucieszył się – W końcu oderwałaś się myślami od Ekranu, ale przez to zaburzyłaś porządek, który udało ci się stworzyć.
- Jestem złą uczennicą.
- Cóż początki bywają trudne – nie zaprzeczył mojego stwierdzenia. – Chciałem ci coś pokazać, co powinnaś poznać zaraz po tym jak poznałaś twórcę, ale jak widać miałaś inne plany.
- Nie no – pokręciłam głową – Możesz mi pokazać.
- Nie – nie zgodził się – Zadałaś pytanie i ważne byś uzyskała odpowiedź na nie. Inaczej nie skupisz się.
Kalik był bardzo poważny. Wolałam już nie wtrącać się swoimi wypowiedziami. Po co w ogóle zadawałam to pytanie? Co mi do głowy strzeliło? Zastanowiłam się chwilę nad śmiertelnością Kalika. Skoro powiedział, że on nie ma tyle czasu, to ile go ma? To znaczy, że niedługo może go już nie być? Jak umierają myszki bez twórcy?
Moje rozmyślania przerwało uderzenie kijem, w sumie nie takie uderzenie, ale raczej mocniejsze dotknięcie.
- Już się skupiam – zasłoniłam łapkami głowę.
- Pędzel potrzebuje farby by nim malować – mówił, jakby nic się nie stało, a ja nadal czułam kij na swojej głowie – Farby możemy znaleźć na jednej z map stworzonych przez innych Twórców.
- Czyli wycieczka?
- Tak – kiwnął głową – wybierzemy się na wycieczkę.
- A na czym będziemy malować? – nie mogłam powstrzymać się by nie zadać pytania.
- Na ścianie jednej z opuszczonych chatek – odpowiedział.
- To są takie chatki? – zapytałam zaskoczona.
- Oczywiście, że tak, ale opowiem ci o nich po drodze.
- A nie możesz teraz?
- Nie – odparł – Na początek wrócimy się do chatki i uszykujesz jakiś prowiant na podróż.
- Ej a moja twórczyni? – spytałam. Ona mogła zniszczyć mi wycieczkę.
- Nie będzie nam przeszkadzać.
- Skąd wiesz?
- Pokazałaś mi swój ekran i swoją twórczynię – odpowiedział – Dzięki temu wiem kiedy twoja twórczyni będzie tobą sterować. Mamy mnóstwo czasu na wycieczkę.
Nie byłam przekonana jego pewnością siebie, ale bardzo chciałam tej wycieczki, więc swoje wątpliwości zepchnęłam na bok.
- Super wycieczka – podskoczyłam uradowana – to właśnie uczniowie lubią najbardziej.
- Ale ten bambus to ja wezmę – stwierdził Kalik.
- Ej – zaprotestowałam, jednak nie miałam z nim szans. Jak by nie patrząc był ode mnie starszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz