niedziela, 9 lipca 2017

Rozdział XI "Ekran"

Po wielu sterowaniach zostawałam w chatce. Odwiedzanie innych myszy zostawiłam na potem. Byłam nieśmiertelna, miałam bardzo dużo czasu. Ekran stał się moim życiem. Od kiedy odkryłam świat swojej twórczyni – inne rzeczy przestały mieć dla mnie znaczenie. Zagłębiałam się coraz bardziej w ludzkie życie. Nie mogłam sterować swoją twórczynią, ale samą satysfakcją było podglądanie jej. Zobaczyłam wiele przedmiotów powiązanych z Transformice. Łóżko z miękką pościelą, lampkę, poduszkę, kilka maskotek, książki. Tak wiele rekwizytów. Stwórcy nie wymyślali sami z siebie tylko wzorowali się na swym własnym świecie. To ważna informacja, ponieważ umniejszało to ich moc. Ciekawiło mnie jak wyglądają stwórcy. Twórcy tworzyli tylko myszki, ewentualnie chatki, zaś Stwórcy stworzyli całe Transformice. Życie w niewolnictwie, gdzie jesteśmy pustymi marionetkami. Bardzo przykry, pełny bólu i niekiedy nieświadomości żywot. Jakim potworem trzeba być by stworzyć coś takiego? Dlaczego stwórcy skazali nas na taką podłą egzystencję?
Dotykałam łapką ekranu i zmieniałam sobie obraz, który mi się ukazywał. Zorientowałam się, że twórczyni używa ekranu by mną sterować, lecz ten ekran nie służy jej tylko do sterowania. Robi na nim mnóstwo rzeczy. Przegląda jakieś wiadomości z jej własnego świata. Natknęłam się w ten sposób na definicję żywiołów, broni, wojny i wszelkiej maści podobnych tematów. Chłonęłam te wiedzę jak gąbka. Różne sposoby gotowania, przepisy, różne ciasteczka. Tyle możliwości. Aż chciałam wyjść poza ekran by móc zakosztować niektórych z tych dań. Zapragnęłam prawdziwej wolności. Niestety byłam skazana na życie w ograniczonym świecie. Oczywiście nie wszystko do końca rozumiałam. Te znaczki występujące na ekranie nic dla mnie nie znaczyły. Były po prostu dodatkowym elementem. Na moje szczęście twórczyni oglądała strony ze sporą ilością obrazów.
Jednego dnia odkryłam czym jest film. Z początku widziałam przesuwające się obrazy na ekranie. Twórczyni także się poruszała, ale to było coś innego. Cała akcja, wątek, przygody, dużo słów. Z tych ruszających się obrazów uczyłam się znacznie więcej. Był podział na wersję rysowaną przez kogoś i ludzi, którzy kogoś udawali. Kobieta, która mnie stworzyła, bardzo dużo czasu spędzała przed monitorem. Korzystałam z tego ile się dało. Coraz częściej mną sterowała. Zmęczona siadałam przed kanapą popijając sok oglądałam filmy. Świat Transformice przestał mieć dla mnie znaczenie. Liczyły się tylko obrazy, nowa wiedza, a także ciekawość dalszych przygód. Odkryłam czym są seriale, anime, filmy. Siedziałam cały czas przed ekranem, między sterowaniami. Żyłabym pewnie tak nadal gdyby nie Kalik.
- Co ty robisz? – wszedł bez pytania do mojej chatki.
- Odpoczywam sobie po sterowaniu – odpowiedziałam nawet się do niego nie odwracając.
Podszedł do mnie. Nie zareagowałam gdy stanął obok mnie, zbyt bardzo pochłonęły mnie losy bohaterów na ekranie. Kalik widząc moje nikłe zainteresowanie postanowił być brutalny. Najpierw zasłonił mi ekran swoim ciałem.
- Ocknij się – mówił poważnie. W głosie dało wyczuć się groźbę. Nawet nie spojrzałam mu w oczy, wiedziałam co tam jest. Przesunęłam lekko głowę by widzieć ekran. Nie musiałam się wiele wysilać. Ekran był ogromny. Kalik nie był w stanie zasłonić ekranu.
On jednak miał inny pomysł. Chwycił mnie z całej siły, próbowałam walczyć, jednak siedząc tylko przed ekranem, byłam zbytnio osłabiona. A on zapewne ćwiczył. Poczułam jak mnie niesie.
- Puszczaj mnie! – krzyknęłam oburzona.
- Zaraz cię puszczę – powiedział z nutką złośliwości w głosie. Przestałam się na moment szarpać. Wystraszyłam się postawy Kalika. Co on chciał mi zrobić?
Szybko uzyskałam odpowiedź. Wrzucił mnie do wanny zaczął oblewać wodą. Krztusiłam się od nadmiaru wody, ale on mnie nie puszczał. W pewnym momencie błagałam go by przestał, jedynie umocnił uchwyt. Dopiero kiedy z moich oczu poleciały łzy puścił mnie. Opadłam bez sił na dno wanny. Nie było wody, wszystko spłynęło do odpływu. Gdy złapałam oddech zapytałam:
- Dlaczego?
- Byś się ocknęła – miał spokojny głos. Cała jego bezlitosność minęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą się stało. Miałam nawet pewne obawy wyjścia z wanny. Bałam się, że znowu zacznie mnie topić. Wyciągnął do mnie swoją łapkę. Spojrzałam się na niego. W oczach były ponownie jego iskierki. Chwyciłam ją, a on pomógł mi wyjść z wanny. Wtuliłam się w jego futerko. Trzęsłam się jak osika. Nie byłam pewna czy to z zimna czy ze strachu. Kalik przytulił mnie i gładził moje futro bym się uspokoiła. Po chwili byłam już spokojna, choć nie do końca obudzona.
- Musisz stąd wyjść – stwierdził ciągnąć mnie w stronę wyjścia.
- Ale ja nie chcę – chwyciłam framugi drzwi. Tym wyczerpałam cierpliwość chłopaka. Mój policzek ponownie był gorący. Już nie opierałam się Kalikowi i pozwoliłam mu wyprowadzić siebie z domu. Słońce zaskoczyło moje oczy, musiałam je przymrużyć.
- Ile razy jeszcze będziesz się tak nade mną znęcał? – spytałam zasłaniając bolący policzek.
- Tyle ile będzie trzeba – odparł krótko. Puścił moją łapkę jak chatka zniknęła nam z oczu.
- Ale to boli – poskarżyłam się pocierając policzek. Chciałam by mnie przeprosił za całe zdarzenie.
- Ma boleć – powiedział bez uczuć.
Wrócił do wcześniejszego drażniącego typu udzielania odpowiedzi. Tym razem jednak byłam za bardzo wystraszona by się denerwować. Kalik mnie dziś trochę poturbował. Czułam w niektórych miejscach, że mam siniaki, a policzek nadal płonął.
- Co znaczy, że ma boleć?
- Masz wielki potencjał – mówił – Nie pozwolę ci go marnować.
To zdanie nie dało mi tego na co czekałam. Nie zamierzał mnie przeprosić i nawet powiedział, że będzie powtarzał znęcanie się nade mną. Świetnego kolegę sobie znalazłam. Westchnęłam.
- To nie powód by się nade mną znęcać – podjęłam próby przemówienia do niego.
- Nie znęcam się nad tobą – pokręcił głową.
- Jak to nie? – pokazałam na policzek.
- Jeśli czujesz, że się nad tobą znęcam to bardzo za to przepraszam – odpowiedział na moje oskarżenie. Czekałam na przeprosiny, ale jakoś nie czułam się usatysfakcjonowana, tak bardziej czułam się podle.
- To chyba ja powinnam przeprosić – pochyliłam głowę. Znowu robię coś nie tak, zapominam o innych zatracając się we własnym świecie.
- Nie masz za co – stwierdził. – Chyba, że czujesz się winna.
- Nie wiem do końca co czuję.
Kalik przytulił mnie. Nic nie mówił, nawet nie musiał. Wiem co chciał mi przekazać.
- Zagalopowałam się znowu, co? – odsunęłam się od niego by spojrzeć mu w oczy.
- Tak trochę przesadziłaś – uśmiechnął się – Trzeba znać umiar. Ale chyba muszę cię jeszcze tego nauczyć.
- Chyba jestem strasznie oporną uczennicą – zaśmiałam się.
- Zdolne uczennice zawsze są oporne – powiedział. – Chciałem ci coś pokazać.
- A co?
- Zobaczysz jak dojdziemy na miejsce, ale sama musisz za mną iść. Nie chcę cię ciągnąć – odparł.
- Dobrze, będę już grzeczna i posłuszna – uniosłam łapki do góry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz