niedziela, 31 lipca 2016

Chaikall



Na Transformice natrafił w dniu Nauczyciela. Jego wychowawcą był nauczyciel informatyki. Jedna osoba z klasy zaproponowała wspólną grę w myszki. Grali razem na jednym pokoju z nazwą ich miejscowości. Od tego czasu stworzył kilka randomowych kont. W 2014 założył konto Chaikall i na nim już pozostał.
Nick powstał gdy szukał odpowiedniej nazwy „Tak naprawdę to sam nie wiem. Nie wiedziałem jaki dać nick, szukałem po różnych stronach i znalazłem tak "Chaikill". Nie zbyt mi się podobał, więc zamieniłem jedną literkę i wyszedł Chaikall.”
Na początku najwięcej problemu sprawiła mu wspinaczka. Do tej pory nie ma opanowanej perfekcyjnie tej umiejętności.
Pierwsze plemie do którego zawitał jak tylko stworzył konto w tfm miało nazwę „Sexy and hot”, które założyła jego koleżanka z klasy. Na Chaikallu pierwszym plemieniem było Tropiciele Przyrody. Potem jego noga zagrzała w Marzycielach. Przesiedział u nich z rok. „Jest to najprzyjemniejsze plemię, bardzo było tam fajnie i mi się mega podobało. Świetni wodzowie, dużo fajnej zabawy i konkursów. To tam mam dużo znajomych, nie wiem jakie by było transformice dla mnie, gdybym ich nie poznał.
Teraz prowadzę plemię Agencja Modelingu, uwielbiam je, nie mam zamiaru go opuszczać, jesteśmy bardzo aktywni, dbamy o myszki i staram się aby wszystko było dobrze :D Prowadzę je razem z Karolinkaqs. Powstało w Listopadzie. Jako plemię jesteśmy bardzo aktywni, codziennie mamy jakieś konkursy i imprezy, Ci którym zależy naprawdę szybko mogą zdobyć wyższą rangę, mamy aktywny chat plemienny. Mamy tez najlepszych sojuszników, z którymi się świetnie dogadujemy. Obiecałem sobie, że to jest moje ostatnie plemię i go nie zostawie. Serdecznie zapraszam do nas Każdego. ^^”
Tworzył wiele plemion, które dość szybko upadały. Miewał ciekawe pomysły na plemie i gdyby nie słomiany zapał pewnie przetrwały by do dziś.
Znajomych poznawałam głównie na pokojach, choć z plemion też sporo poznał. Ale pierwszymi znajomymi byli jego znajomi z klasy.
Jeszcze jak był w marzycielach stworzył razem z kilkoma myszkami mysią rodzinę. „Mam mamę Fiszkę, tatę Naaazgula i siostrę Lessixd. Poznałem ich wszystkich w Marzycielach. Jesteśmy rodziną już prawię 2 lata, chodz widzę, że tatuś już nie gra w myszki :(”
„Mój charakter jest ciężki raczej. Na pewno teraz przeżyłem wielką metamorfozę związaną z moim charakterem i zachowaniem. Mimo, że zdarzy mi się nie raz użyć sarkazmu, teraz jednak jestem milszy dla myszek, pomocny, staram się odbudowywać stare znajomości. Większość myszek, która mnie hejtuje, robi to tylko dlatego, że zna mnie ze starego charakteru. Pamiętam o wszystkich moich byłych znajomościach i to one motywują mnie do zmiany swojego zachowania na lepsze, pamiętam o swojej byłej dziewczynie, która poświęciła obecność w jednym ze swoich ulubionych plemion, aby dla mnie założyć inne, a ja ją z tym zostawiłem. Dość nie dawno jeden z moich dobrych znajomych uświadomił mi jaki jestem i od tej pory staram się zmieniać moje zachowanie na lepsze. Nie jestem już tą samą osobą, mam nadzieję, że lepszą. :D”

Więcej informacji tutaj

sobota, 23 lipca 2016

Pan Prezes na Woodstocku

Chcieliśmy przeprosić za wszelkie utrudnienia. Pan Prezes postanowił być na Woodstocku, dlatego by go chronić zastosowaliśmy wszelkie środki ostrożności. Stąd ogrodzenia i taka ochrona oraz stan podwyższonego zagrożenia. Mamy nadzieję, że dobrze się bawiliście.

Nowi znajomi

Woodstoowe znajomości

Specjalny napój

Plaża

czwartek, 21 lipca 2016

Katesweet

Gdy zaczynała przygodę z rysowaniem oglądała filmiki różnych artystów. W jednym z takich filmików ktoś rysował myszkę z gry Transformice. Tak natrafiła na myszkowy świat. Spodobał jej się wygląd i postanowiła stworzyć konto. Na początku próbowała opanować zasady gry na sourisie. Nie było łatwo. Najwięcej trudności sprawiła jej wspinaczka (wj) i spirit jump - którego dziś się nie używa. Dopiero jak stwierdziła, że w miarę wie co robi stworzyła konto. Nick powstał pod wpływem chwili. Myślała o swoim kocie. Ze słowem "kot" kojarzyło jej się imię Kate i dodała sweet, ponieważ jej kot był wtedy mały i słodki. Tak powstała Katesweet. Pierwsze serki wydała na brązowe włosy, które były spięte w kucyk i stokrotkę na ucho. "Pierwszych znajomych poznałam na roomach polska czy trawnik, znajomych było wiele, ale pamiętam tylko Baltie, Wiedzmus oraz Chwasti, z którą utrzymuję kontakt do dzisiaj."
Plemie, które jako pierwsze ją zainteresowało miało nazwę "Jamajka". Wówczas znajdowało się tam wielu jej znajomych.
Bycie wodzem nie za bardzo ją kusiło. Jednak...
"Właśnie niedawno stworzyłyśmy plemię z Serfeuszka oraz Karoliins, jest ono jeszcze w trakcie przygotowywania dlatego niewiele mogę o nim powiedzieć. Była to nasza spontaniczna decyzja pewnej nocy kiedy się nam nudziło."
Jak Katesweet pisze o sobie:

"Mam specyficzny charakter, jestem bardzo sceptyczna i antyspołeczna ale kiedy już poznam drugiego człowieka bardzo się otwieram. Wiem że wiele osób ceni we mnie poczucie humoru i bycie zabawnym."
Wiele osób miało z nią styczność. Ci co poznali tylko pozory, nie za bardzo za nią przepadają. Nie każdemu pasuje jej poczucie humoru. Dużo czasu przebywa na forum. Lubi rysować i ogólnie coś tworzyć. 

poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział III "Ciasteczka"

- Widziałam mysz, która miała na głowie majtki – opowiadała Elisa – Zastanawiałam się czemu nosi to na głowie – próbowała mówić poważnie, ale widać było, że ledwo powstrzymuje śmiech. – A w ogóle po co myszy są majtki? – zadając to pytanie zaśmiała się, Ana jej zawtórowała.
Świat Transformice jest pełen absurdów. Jesteśmy zalewani dziwnymi ubraniami, przedmiotami i mamy o nich szczątkowe informacje. W większości wypadków nawet nie wiemy do czego służą. Ja niedawno się przebudziłam. Wszystko dla mnie było nowe. Noszenie tzw. majtek nie było dla mnie czymś niezwykłym. W końcu to tylko przedmiot, podobnie jak moje uszy królika. Mimowolnie dotknęłam jednego ucha. Lubiłam je nosić, nawet potrafiłam nimi poruszać. Miękkie w dotyku i dające trochę ciepła. Każdą rzecz, którą zakładamy, przejmuje naszą temperaturę.
- A dziś zderzyłam się z myszką, która miała jakąś beczkę na szyi. Aż dziw, że się nie wywróciła pod ciężarem – śmiała się Elisa – nawet mi trochę zmoczyła futerko. A jak spytałam co tak biegnie, odpowiedziała mi: Lubię cię i pobiegła dalej. – zaśmiała się.
- Może ciągle jest spragniona dlatego nosi na szyi – zastanowiła się Ana. Ona zawsze próbowała znaleźć logiczne wytłumaczenie zachowania jakiejś myszy. Śmiała się wraz z Elisą, ponieważ śmiech jest zaraźliwy, no i zresztą tak przyjemnie się śmiać.
- Być może – zamyśliła się Elisa – Nawet się nad tym nie zastanawiałam. A co myślisz o jej zachowaniu?
- Luuubi cię – przeciągnęła głoskę w odpowiedzi i uśmiechnęła się szeroko.
Elisa śmiała się, a wraz z nią Ana. Miło było patrzeć jak Ana się śmieje. Śmiech jest zaraźliwy, ale nie dla mnie. W głowie kotłowały mi się pytania. Starałam się nie przeszkadzać dziewczynom. W ciszy jadłam ciastka przypatrując się ich gestom. Obie były takie rozchichotane. Czułam, że nie pasuje do tego towarzystwa. Spojrzałam na okno. Było na nim widać tylko to co stworzył, któryś z twórców. Ciągle ten sam widok. W tym oknie było widać zachodzące słońce, przynajmniej tak myślę. Niebo na nim było pomarańczowe. Tak naprawdę za oknem był zupełnie inny widok. Zlepek kilku przestrzeni stworzonych przez twórców. Nasz świat nie miał ciągłości. To jak chodzić po innych planetach i przemieszczając się w kosmosie.
- Lena – wyrwała mnie z zamyślenia Elisa – A ty co tak milczysz? – zapytała – wygląda jakbyś siedziała na tym krześle za karę – zaśmiała się.
Mnie do śmiechu nie było. Akurat coś sobie uświadomiłam. Od razu przeszłam do pytania, które nurtowało mnie od jakiegoś czasu:
- Skąd masz ciastka?
- Co? – zamrugała oczami zaskoczona.
- Skąd masz ciastka? – powtórzyłam pytanie.
- Aleś ty teraz poważna – pokręciła głową.
- Nie odpowiedziałaś – nie dawałam za wygraną. Zeskoczyłam z krzesła. Zamachałam lekko ogonem.
- Ty też nie odpowiedziałaś – odbiła piłeczkę Elisa.
- Dziewczyny…- zaczęła Ana. Sytuacja zaczynała być napięta. Nie należałam do osób, które odpuszczają, a czułam się jakby mnie odgradzali od odpowiedzi.
- Milczałam szukając odpowiedzi na pytania. Jednak sama sobie nie odpowiem – odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie Elisy.
- Stresujesz Anę – pokręciła głową, jednak widząc mój wyraz pyszczka postanowiła odpowiedzieć na pytanie. – Upiekłam.
- Upiekłaś? – Tym razem to ja byłam zaskoczona. To można je piec? Nie wpadłam na to. Do tej pory ciastka były dla mnie tylko dekoracją, niewiele znaczącą. Nawet nie miały zapachu.
- Tak upiekłam – potwierdziła całkiem poważnie. – Mogłabyś już skończyć z robieniem tej dziwnej atmosfery? – zdenerwowałam ją i widać było, że także nie odpuści.
- Nie chciałam – odparłam – Chcę tylko znać odpowiedzi, a wy…. – zaczęłam, ale nie dokończyłam. Jak dokończę to zdanie obie się na mnie obrażą. Nie chciałam takiego obrotu spraw. W oczach Elisy czaiła się groźba, spuściłam wzrok. Ana zaś milczała uważnie mi się przypatrując.
- Co my? – zapytała Elisa.
- Znacie odpowiedź – pominęłam większość tego co myślałam. Nie patrzyłam w stronę dziewczyn. Zaczynałam czuć się dziwnie obco.
- Lena… - Ana była zmieszana. Nie wiedziała co o tym sądzić, a ja wcale jej nie pomagałam.
- Przepraszam – przerwałam jej. – Już przestaję – powiedziawszy to usiadłam na krześle z którego wcześniej zeskoczyłam. – to wystarczy upiec? – ponowiłam pytanie już spokojniejszym tonem z nutką zaciekawienia.
Elisa pokręciła głową z niedowierzeniem. Nie spodziewała się takiego zachowania.
- Tak, wystarczy – odpowiedziała.
- Ale tak normalnie w piekarniku?- drążyłam dalej. O piekarniku słyszałam lub ta informacja pojawiła się w mojej głowie. A tak naprawdę to niewiele wiedziałam.
- Nie musi być piekarnik – zaprzeczyła – może być coś podobnego do piekarnika. Ważne by było to podgrzane małe pomieszczenie z możliwością otwarcia.
- mhmm – skomentowałam. Czyli ciastka po prostu można upiec. Nie wpadło mi to do głowy, a wydaje się takie proste.
- Ale trzeba jeszcze pamiętać o jednym – kontynuowała Elisa.
Podniosłam głowę przerywając myśli krążące wokół piekarnika.
- Tak? – ponagliłam niecierpliwie.
- Trzeba jeszcze chcieć upiec ciastka – dokończyła.
- Co? – patrzyłam na nią czekając na dalszy ciąg. Można nie chcieć upiec ciastek? Jak się je piecze to chyba się chce je upiec?
- Musisz całą osobą chcieć upiec ciastka i widzieć je upieczone – mówiła dalej – Smak, wygląd, zapach – wymieniała – wszystko zależy od ciebie. Od tego jak się do tego zabierzesz. Możesz także coś dodać do ciastek by poprawić smak, ale lepiej nie ryzykować – pokiwała głową – pieczenie ciastek to sztuka – dodała na koniec.
Czyli pieczenie ciastek zależy od naszego umysłu? To znaczy, że możemy sterować naszą rzeczywistość umysłem. To była bardzo ważna informacja. Niby proste zajęcie, a otworzyło bramę do innej rzeczywistości. Ciekawe co jeszcze można zrobić za pomocą umysłu. Chciałam wypróbować natychmiast sposób na ciastka. Zeskoczyłam z krzesła i udałam się do wyjścia.
- Lena – krzyknęła za mną Ana.
Odwróciłam się. Znowu zapomniałam, że nie jestem sama i wokół mnie żyją myszki. Głupio postąpiłam. Tak wstawać bez słowa i wychodzić.
- Przepraszam – powiedziałam, jednak nie cofnęłam się – Chcę od razu wypróbować przepis na ciastka. Bardzo mnie zaciekawiły. – w oczach Any dostrzegłam smutek – No i nie chce zjeść ci wszystkich ciastek – dodałam ze śmiechem – prawie wszystkie ci zjadłam, jaki łakomczuch ze mnie – zaśmiałam się.
Tak naprawdę wcale nie było mi do śmiechu. Dowiedziałam się dziś ważnych rzeczy, rzeczy, które być może odmienią moje dotychczasowe życie.
- Wpadnę do ciebie jutro – odparłam – w końcu jestem umówiona – uśmiechnęłam się i wyszłam na zewnątrz.
- Czekaj – krzyknęła za mną Elisa. Podbiegła do mnie lekko zdyszana. – ty to wiesz jak namieszać w otoczeniu, co? – zapytała.
Nie odpowiedziałam. Spojrzałam się na nią. W rękach trzymała koszyk z którym przyszła.
- Weź na drogę – podała mi go. Wyciągnęłam łapkę i chwyciłam uchwyt. Otoczył mnie zapach ciastek.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
- Czasem wyrwij się ze swoich myśli – powiedziała na koniec – jeszcze się w nich zagubisz. – powiedziawszy to wróciła do chatki.
Jak ona szła z koszykiem w ręku? Przecież przemieszczamy się na czterech łapkach. Westchnęłam. Postanowiłam wykorzystać do tego ogon. Dość komicznie wyglądałam, ale ciastek nie odpuszczę. Za dobre były. Już mogę wyglądać śmiesznie.
Szłam ostrożnie by nic nie wypadło z koszyka. Strasznie mi kołysał. W najbliższym czasie spróbuję opanować sztukę trzymania przedmiotów ogonem. Jak na razie szło mi tragicznie. W pewnym momencie koszyk zakołysał mi mocniej powodując wyrwanie koszyka z uścisku. Szybkim ruchem wyciągnęłam łapki by złapać koszyk. Udało mi się, ale rozciągnęłam się jak długa na ziemi. A nad sobą usłyszałam śmiech.

niedziela, 10 lipca 2016

Owocowo warzywne szaleństwo!

Przyszła magiczna Fasolka. Jej zielone futerko odznaczało się na tle innych myszy. Nick wyróżnił się spośród tłumu. Po chwili jedna z myszek miała zmienioną nazwę i tak stała się owocem. Z mapy na mapkę pojawiało ich się coraz więcej. Niektóre nawet zmieniały kolory. Powstawały sałatki warzywne jak i owocowe. Gdy myszy zorientowały się kto jest sprawcą czarów obtoczyły biedną Fasolkę. Nie mogła opędzić się od próśb. W końcu popełniła błąd i cała magia prysła.










środa, 6 lipca 2016

Maarfinka



Był czas, gdy na jeja.pl Transformice figurowało wśród popularnych gier. Tak też Maarfinka natrafiła na myszki. Na początku grała na sourisie, gra jej wtedy nie przekonała. Potem po dłuższym czasie postanowiła dać szansę grze. „Nick ten wymyśliłam nie na potrzeby tfm, a pewnej gry na telefon, na początku było "Marf", od takiego przeuroczego stworzonka z bajki "Robot i Potwór", ale stwierdziłam, że brzmi zbyt męsko i dodałam końcówkę -inka. To drugie a zostało dodane, bo ktoś już zajął mi nick :/”
Gra jej szła kiepsko. Często myliła swoją mysz z innymi myszkami. Komend w ogóle nie znała. Po bardzo długim czasie i przy pewnej dozie determinacji ogarnęła grę na tyle by na spokojnie bez stresu grać. Granie szło swoją drogą, ale prócz samej gry było jeszcze plemie i znajomi. Tego nie ogarniała wcale, dopiero przypadkowi znajomi wytłumaczyli jej na czym to polega.
„Pierwszy strój? Hmm... Kiedyś wymyśliłam sobie, że będę myszką z futrem śnieżnym, z włosami rainbow dash i innymi takimi pierdółkami. Zainspirowała mnie do tego pewna szamanka, spotkana na przypadkowym roomie, noszącą właśnie taki ubiór. Zafascynowała mnie wtedy jej umiejętność latania.”
Pierwszymi jej znajomymi były przypadkowe myszki z gry. Dodawała każdego kto się zapytał o dodanie do listy znajomych.  Zależało jej na jak największej liczbie znajomych. Dopiero Szostaczekxd zmieniła takie myślenie o znajomych.
Pierwsze plemie do którego należała to Smarkacze. Nie zagrzała jednak tam długo miejsca. Odeszła z powodu małej aktywności plemienia i ogólnej nudy. Powodem było też polecenie przez kolegę innego plemienia o nazwie Czarodzieje. „To plemię wspominam najlepiej.”
Sama stworzyła dwa plemiona, „ale po ich sromotnej klęsce nie mam już zamiaru, bo według mnie, jest to wywalanie serków w błoto.” Chciała stworzyć coś na wzór plemienia Czarodzieje, jednak stwierdziła, że nie nadaje się na wodza.
Obecnie jest w plemieniu Agencja Modelingu. „Zależało mi na znalezieniu plemienia z przyjazną, rodzinną atmosferą i udało mi się znaleźć w miarę fajne plemię. Na początku zależało mi także na zabawach, ale stwierdziłam, że nie mam czasu, więc teraz jestem w nim bo jestem, a w końcu mam tam paru znajomych. Do plemienia zaprosiła mnie Gigisiek.” Gigisiek jest dla niej bardzo ważną osobą. Uwielbia z nią pisać, rozmawiać i spędzać czas na grze. Jest to jej drugi mąż/żona.
„Z charakteru jestem czymś w rodzaju połączenia ognia i wody. Raz taka, raz taka. Czasem zdenerwuje mnie jedna maleńka rzecz i od razu potrafię kogoś rozszarpać, a raz może mnie ktoś jawnie drażnić a ja będę się z tego śmiać.”
„Jest bardzo wesołą osobą, można się jej powierzyć, ma świetne poczucie humoru i można z nią popisać.” Gigisiek

Więcej znajdziecie tutaj.